Piątek, 20:10
W taksówce znaleziono ciało taksówkarza. Śledztwo rozpoczynają Aśka i Sebastian.
Sebastian: cześć.
policjant: cześć. Ofiarą jest Wiesław Kiertycz. 37 lat.
Aśka: kto go znalazł?
policjant: jakaś kobieta z pieskiem. Siedzi w radiowozie.
Aśka: porozmawiam z nią.
Sebastian: ok, ja lecę do Adama.
Aśka: jasne, tylko skrzydeł nie połam.
****
W dalszym ciągu, trwają oględziny zwłok.
Adam: no cześć.
Sebastian: cześć, i jak to wygląda?
Adam: sam widzisz, trzy ciosy nożem w okolice klatki piersiowej i brzucha.
Sebastian: a kiedy nastąpił zgon?
Adam: jakieś 2-3 godziny temu. Więcej wam powiem po sekcji.
20:15. W tym samym czasie, Aśka rozmawia z kobietą, która znalazła zwłoki ofiary.
Aśka: to pani znalazła zwłoki?
kobieta: niestety ja.
Aśka: jak do tego doszło?
kobieta: wracałam do domu, przez ten okropny park. Wie pani, dochodziło tam do napadów ostatnio. Idę i zobaczyłam taksówkę przy wyjściu z tego parku. Resztę już znacie.
Aśka: a widziała pani kogoś podejrzanego?
kobieta: nie. Żadnego żywego ducha.
21:30. Dom ofiary.
żona: kurna Wiesiek, bierz klucze, jak idziesz do roboty. O, a kim państwo są?
Aśka: jesteśmy z policji. Wiesław Kiertycz to pani mąż?
żona: no tak. Stało się coś?
Sebastian: pani mąż został zamordowany kilka godzin temu.
żona: kto mu to zrobił?
Aśka: tego jeszcze nie wiemy. A kto pani zdaniem, mógłby za tym stać?
żona: Grzegorz, brat Wieśka. Pobili się kilka dni temu.
Sebastian: o co poszło?
żona: kłócili się tylko o spadek po rodzicach. Grzegorz został pominięty.
Sebastian: a gdzie on mieszka?
żona: Zielona 10. Mieszka pod czwórką lub piątką.
Sobota, 9:00
Komisarze pojechali do domu brata zamordowanego.
Grzegorz: i wy o to wszystko mnie podejrzewacie?
Sebastian: miał pan motyw. Rodzice uwzględnili tylko pańskiego brata w testamencie.
Grzegorz: no, ale ludzie, to był mój brat do cholery!
Aśka: ale pobił się z nim pan ostatnio.
Grzegorz: no ok, miałem do niego duży żal o te pieniądze. Z tym, że go nie zabiłem.
Aśka: a co pan robił wczoraj około 18:00?
Grzegorz: około 18:00? Byłem jeszcze wtedy w pracy. Pracuję w dużej firmie.
Aśka: sprawdzimy to pańskie alibi. Adres tej firmy.
Grzegorz: Jaskółcza 18. To wszystko?
Aśka: tak.
Sebastian: ja mam jeszcze pytanie, kto mógłby stać za śmiercią pańskiego brata?
Grzegorz: jakieś 10 lat temu, pokłócił się z Markiem Karczewskim. Wiesiek miał romans z jego żoną.
Aśka: a masz jego adres?
Grzegorz: a ja kurwa, jestem książka adresowa? W korporacji powinni mieć.
Aśka: po pierwsze, my tylko pytamy, a poza tym, to nadal jesteś w gronie podejrzanych. Miej to na uwadze.
12:30. Aśka pojechała do korporacji.
właściciel: a pani kim jest? Szuka pani pracy?
Aśka: jestem z policji.
właściciel: bardzo dobrze, że ktoś z policji przyszedł. Zaginął jeden z moich pracowników. Wiesław Kiertycz.
Aśka: nie zaginął. Wiesław Kiertycz został wczoraj wieczorem zamordowany.
własciciel: a ja wiem, kto mógłby to zrobić. Marek Karczewski. Dziesięć lat temu, Wiesiek miał romans z jego żoną.
Aśka: panie Rowiński, do tego akurat już też doszliśmy.
właściciel: to w jakim celu do mnie pani przyszła? A może na jakiś szybki numerek?
Aśka: proszę sobie darować to ostatnie pytanie. Chciałabym dostać adres Marka Karczewskiego.
właściciel: Ceglińska 38.
14:40. Aśka i Sebastian pojechali do domu Marka Karczewskiego. To ich drugi podejrzany w śledztwie. Zastali go przed domem. Właśnie miał wsiadać do samochodu.
Aśka: panie Karczewski, proszę zaczekać.
Karczewski: słucham?
Aśka: prowadzimy śledztwo w sprawie śmierci Wiesława Kiertycza.
Mężczyzna postanowił wsiąść do samochodu. Aśka w ostatniej chwili chwyciła za drzwi od samochodu.
Sebastian: co pan robił wczoraj między 17:00 a 19:00?
Karczewski: yyy... byłem u mamy, tak u mamy!
W tej samej chwili odepchnął Aśkę, która blokowała mu wejście do samochodu i wsiadł do swojego auta. Komisarze ruszyli w pościg za nim.
Aśka: 00 dla W27.
00: zgłaszam się.
Aśka: Marek Karczewski porusza się zielonym Renault Megane o numerach WX 3909. Postawcie blokady.
00: przyjąłem.
Aśka: Seba, a w ogóle, co z Kamilem?
Sebastian: walczy o życie, ale lekarze nie dają mu dużych szans na wyjście z tego. Jednak gdyby się udało, to raczej nie wróciłby do policji.
00: W27 dla 00...
Aśka: zgłaszam się.
00: Marek Karczewski uciekł. Nie udało się nam go złapać.
Aśka: kurwa! Macie go złapać! Szukajcie go ludzie, no!
16:00. Komenda.
Tomek: jest już protokół z sekcji zwłok.
Sebastian: i co mamy?
Tomek: tak jak Adam wspominał, sprawca ugodził ofiarę tym nożem 3 razy.
Sebastian: coś jeszcze?
Tomek: zamordowany był chory. Miał raka żołądka, ale było wczesne stadium choroby.
Aśka: dobra. Jeszcze jedno, czy każdy patrol ma fotkę i numery rejestracyjne Karczewskiego?
Tomek: tak.
Justyna: dobrze, że was jeszcze zastałam. Znaleziono samochód Karczewskiego.
Aśka: gdzie?
Justyna: okolice opuszczonej fabryki na Praskiej.
Sebastian: ok. Justyna, ściągnij techników pod tą fabrykę.
16:50. Miejsce, w którym znaleziono samochód, którym uciekał Marek Karczewski.
Aśka: to mi bardziej na porwanie wygląda.
Sebastian: też tak sądzę. Sama zobacz, cały otwarty samochód, w środku bałagan.
Aśka: tylko trochę mi to nie pasuje. Ok, przyjmijmy, że Karczewski został porwany. Tylko dlaczego nie załatwił go ten ktoś od razu jak Kiertycza?
Sebastian: a bo ja to wiem?
technik: odciski palców zdjęte.
Aśka: a kto znalazł samochód?
policjant: patrol.
Aśka: dobra. Informujcie nas na bieżąco.
Niedziela, 12:45
Przystanek autobusowy. Sebastian zjawił się w umówionym z Aśką miejscu.
Aśka: co się dzieje?
Sebastian: Kamil odzyskał przytomność.
Aśka: no to świetnie. Jedziemy do niego?
Sebastian: no jasne. Skoczymy jeszcze po jakieś kwiaty.
Pół godziny później byli już w szpitalu. Kamil bardzo się ucieszył z ich wizyty. Według lekarzy, szanse na przeżycie były znikome, a jednak się udało. Asystent obiecał im nawet, że wróci do pracy. Mimo wszystko. Punktualnie o czternastej, pożegnali się z nim i wrócili na komendę. Po chwili do ich biura, weszła Justyna.
Justyna: mam hita. Wcale nie było żadnego porwania.
Aśka: jak to?
Justyna: sam porzucił swoje auto i upozorował porwanie.
Sebastian: to gdzie on teraz jest?
Justyna: wyobraźcie sobie, że pojawił się w pracy. Z tego co mówił właściciel, najprawdopodobniej jest na postoju dla taksówek przy Kornatowicza.
Aśka: dobra, pojedziemy tam.
14:45. Postój taksówek.
Aśka: to chyba ta.
Sebastian: otwieraj.
Aśka otworzyła drzwi taksówki. Ujrzała w pojeździe zwłoki.
Sebastian: cholera, spóźniliśmy się..
Ciąg dalszy nastąpi...
No to najwidoczniej mamy jakiegoś mordercę taksiarzy. Pytanie. czy jakiś seryjny, czy może jakiś nastolatek lub biedak szukający kasy
OdpowiedzUsuńZastanawiające to śledztwo, ale jest parę niedociągnięć, o których już wspomniałem 7.5/10
OdpowiedzUsuńSzczerze? Bywało lepiej...
OdpowiedzUsuń7.5/10