Od ostatnich wydarzeń upłynęły trzy miesiące. Dziś komisarze oraz asystenci zostali wezwani na swoistego rodzaju ''zebranie''. Mieli poznać nowego pracownika, który będzie obsługował monitoring. Nie obyło się oczywiście bez niespodzianek.
Stary: nie będę zanudzał was swoim długim gadaniem, ale wszyscy wiemy, co wydarzyło się trzy miesiące temu. Uważam, że popełniliśmy błąd, a raczej mój poprzednik, Wojciech Olejnicki go popełnił, zatrudniając pana Dariusza Szamankę, ale nie wezwałem was tu w celu rozgrzebywania przeszłości. Poznajcie pana Waldemara Dziadka , który będzie od dzisiaj obsługiwał nasz monitoring. Mam nadzieję, że go zaakceptujecie.
Asystenci i komisarze podeszli do wspomnianego mężczyzny i zamienili z nim kilka słów.
Stary: ale to jeszcze nie wszystko. Zatrudniłem jeszcze jedną osobę, a zresztą... sami zobaczycie
Mówiąc to, zagwizdał trzy razy na palcach. Do biura weszła ....
Aśka: Justyna!!
Justyna: witam ukochaną załogę. Wracam na stare śmieci.
Dwie godziny później.
Aśka i Sebastian wypełniają akta.
Sebastian: ech, wreszcie koniec..
Aśka: dokładnie. Miejmy nadzieję, że stary nie dowali nam kolejnej porcji akt albo jakiegoś śledztwa.
Sebastian: z dwojga złego, chyba wolę śledztwo..
W tej samej chwili weszła Justyna.
Justyna: mówisz i masz. Pobicie kobiety na Granowskiego 13B/8.
Aśka: no i masz to swoje śledztwo.
11:05. Miejsce zdarzenia.
policjant: ofiarą jest Dorota Lutańska, 33 lata. Pogotowie już ją zabrało.
Aśka: a kto ją znalazł?
policjant: listonosz. Nazywa się Wiesław Kotodlewski. Siedzi w kuchni.
Aśka: porozmawiam z nim.
Sebastian: jasne, ja w międzyczasie pójdę do techników.
****
Sebastian: jakieś ślady?
technik: pełno odcisków paluchów, ale prawdopodobnie wszystkie domowników.
Sebastian: ok. Mario, a ty coś masz?
Mariusz: znalazłem kastet pod biurkiem. Są ślady krwi, prawdopodobnie czymś takim bił ją sprawca.
Sebastian: rozumiem. Zabezpieczyć to jako dowód rzeczowy. Zanim jednak to zrobisz, sprawdź, czy nie ma jakichś odcisków.
Mariusz: zrobi się.
11:15. W tym samym czasie, Aśka rozmawia z listonoszem.
listonosz: ja już wiele rzeczy widziałem, ale coś takiego... takie nieszczęście...
Aśka: o której znalazł pan Dorotę Lutańską?
listonosz: przed 10:00. Leżała w salonie. Proszę pani, ja chyba wiem kto to zrobił. Nie zrobiłem nic, żeby go złapać...
Aśka: kto to był?
listonosz: młody chłopak, około 18 lat. Miał on długie, czarne włosy do ramion. Staranował mnie na wejściu do klatki. Pani rozumie, ja nic nie zrobiłem, żeby go złapać..
Aśka: proszę się nie zadręczać, być może nawet uratował pan życie pani Dorocie.
listonosz: zapomniałem jeszcze powiedzieć, że pani Lutańska była nauczycielką. Uczyła w liceum na Praskiej.
Aśka: skąd pan to wszystko wie?
listonosz: dużo rozmawiam z ludźmi.
12:30. Liceum, w którym uczy pobita kobieta.
Dyrektor: dzień dobry. Państwo chyba mnie szukali.
Aśka: tak. Przyszliśmy tu w sprawie pani Doroty Lutańskiej.
Dyrektor: ale dzisiaj nie ma ona żadnych zajęć.
Aśka: i jakiś czas chyba nie będzie miała. Została ona brutalnie pobita trzy godziny temu.
Dyrektor: w jakim ona jest stanie?
Aśka: no nie jest najlepiej w każdym razie. Jak pan sądzi, kto mógłby stać za jej pobiciem?
Dyrektor: Dorota była surową nauczycielką. Uczyła u nas matematyki i informatyki. Ostatnio miała problemy z jednym z uczniów. Zakochał się w niej, ale Dorota odrzuciła jego uczucia. Poza tym, on się strasznie w nauce opuścił.
Aśka: a jak on wygląda?
Dyrektor: długie, czarne do ramion włosy. Z tego co wiem, nazywa się Jarosław Gawliczek. Dysponujemy jego adresem, ale jest on już najprawdopodobniej nieaktualny. Szkoła nie dostała do tej pory nowego adresu, także musiał przeprowadzić się niedawno.
Aśka: rozumiem.
Po chwili komisarze wyszli ze szkoły. Aśka wyciągnęła telefon.
- Halo, Tomek. Jest robota dla ciebie. Musisz mi ustalić jeden adres...
14:00. Szpital, do którego przewieziono Dorotę Lutańską.
Aśka: dzień dobry doktorze. My w sprawie Doroty Lutańskiej. Policja.
lekarz: dzień dobry. Pacjentka do tej pory nie odzyskała przytomności. Zastanawia mnie też jedna rzecz, bowiem obrażenia na jej twarzy nie powstały najprawdopodobniej za pomocą gołej pięści.
Aśka: do tego też doszliśmy. Znaleźliśmy w jej domu kastet.
lekarz: czyli czymś takim musiała zostać uderzona, a co do pacjentki to ma poważne obrażenia. Lekarze walczą teraz o jej śledzionę, a oprócz tego ma złamane cztery żebra oraz odbite nerki. Na chwilę obecną nie potrafię powiedzieć kiedy odzyska przytomność, ale proszę być dobrej myśli.
Aśka: dziękujemy.
lekarz: to ja wrócę do pacjentów, gdyby pacjentka odzyskała przytomność, zadzwonię.
15:30. Tomek ustalił aktualny adres Jarosława Gawliczka. Aśka i Sebastian dojeżdżają pod jego dom.
Aśka: szybko się ten Tomek uwinął.
Sebastian: bardzo szybko. Aśka, zobacz. Gawliczek właśnie wraca do domu.
Aśka: z jakąś panną na dodatek. Chodź, wysiadamy.
Wysiedli z samochodu i podeszli do podejrzanego.
Sebastian: Jarosław Gawliczek?
Gawliczek: tak, a z kim mam przyjemność?
Sebastian: policja. Jesteś aresztowany pod zarzutem pobicia Doroty Lutańskiej. Wyciągnij ręce do tyłu.
Gawliczek wyciągnął rękę do tyłu, ale stało się coś niespodziewanego. Wyciągnął z kieszeni nóż i przyłożył go swojej dziewczynie do gardła.
Gawliczek: zabiję ją!
Aśka: Jarek, rzuć nóż. Spójrz na twoją dziewczynę, ona się boi, rozumiesz?
Gawliczek: zabiję ją, jeśli nie rzucicie broni!
Sebastian: Gawliczek, odłóż ten nóż, puść dziewczynę i pogadaj z nami do cholery.
Gawliczek: ostatni raz ostrzegam. Liczę do trzech, wtdy ją zabiję. Raz, dwa!!
Aśka rzuciła broń. Sebastian cały czas celował w Gawliczka.
Gawliczek: trzy!!!
W tej samej chwili stała się rzecz niespodziewana. Dziewczyna wyrwała Gawliczkowi nóż i wbiła mu go w udo. Chłopak upadł na ziemię.
dziewczyna: co ja zrobiłam...
Sebastian: nic mu nie będzie. Na szczęście nie ucierpiała tętnica udowa.
dziewczyna: odpowiem za to?
Aśka: raczej nie. Obrona konieczna, ale ostateczną decyzję podejmie sąd.
Poniedziałek, 11:30
Po wyjściu ze szpitala Jarosława Gawliczka, komisarze zgarnęli go na przesłuchanie na komisariacie.
Gawliczek: puśćcie mnie, ja muszę do szkoły...
Sebastian: nie zgrywaj wzorowego ucznia. Piątek, godzina dziesiąta. Mówi ci to coś?
Gawliczek: nic a nic.
Sebastian: byłeś widziany przez świadka jak uciekałeś z mieszkania Doroty Lutańskiej. Po co tam byłeś?
Gawliczek: odwiedzić nauczycielki w domu nie można? Jest to może prawnie zakazane?
Aśka: Gawliczek, przestań pierdolić. Wczoraj świadek widział cię jak uciekałeś z jej mieszkania, więc powiedz nam do ciężkiej cholery co tam robiłeś!
Gawliczek: złość piękności szkodzi, pani komisarz...
Sebastian: nie bądź taki pewny siebie. Za wzięcie Klaudii Tesar jako zakładniczkę i tak odpowiesz. Za pobicie Doroty Lutańskiej również, a swoją drogą, w jej domu znaleziono twój kastet.
Gawliczek: nie pobiłem tej suki!
Aśka: grzeczniej, kurwa! Jarek, ile ty właściwie masz lat? 18? 19?
Gawliczek: 18.
Aśka: więc masz 18 lat. Teraz mam do ciebie pytanie. Czy chcesz sobie całkiem życie spierdzielić, póki jeszcze możesz coś osiągnąć?
Gawliczek: wszystko mi jedno. Za to, co było w piątek i tak odpowiem.
Aśka: jeśli Klaudia Tesar nie wniesie oskarżenia, to raczej nie. Pytam ostatni raz, po co byłeś u Doroty Lutańskiej? Powiem ci więcej, nie uwierzę w to, że byłeś u niej na herbatce czy kawce.
Gawliczek: no dobra, powiem wam. Faktycznie, byłem u niej około 9:00. Wpuściła mnie do środka. Powiedziałem jej, że ją kocham , a ona mnie wyrzuciła.
Aśka: potem wróciłeś do niej około 10:00 i ją pobiłeś. Nie zapominaj, że widział cię świadek uciekającego spod jej mieszkania.
Gawliczek: przyznaję, że wróciłem o tej 10:00, ale ona już tak leżała. Nie chciałem, żeby było na mnie i uciekłem.
Sebastian: a pomyślałeś chociaż o udzieleniu jej pierwszej pomocy? No nie, bo po co, prawda? Wyprowadzić!
Rysiu wyprowadził Gawliczka do aresztu. Do komisarzy podszedł Tomek.
Tomek: dobrze, że jesteście. Nie uwierzycie, ale jest kolejna ofiara.
Aśka: co ?!
Ciąg dalszy nastąpi...
-------
Powiem to krótko i treściwie: POWRACAM !
Świetny scen. Zdecydowanie udany powrót
OdpowiedzUsuńScen nie powala, ale zaciekawił. 8,5/10
OdpowiedzUsuńjest ciekawy i cieszymy sie ze wracasz!! :) 8,5/10
OdpowiedzUsuńNiby podejrzany był jeden,ale koniec wprowadził jednak wiele wątpliwości.
OdpowiedzUsuń