niedziela, 28 września 2014

Zanim będzie za późno II

                                           Niedziela, 7:10
Komenda.
Sebastian: jedna rzecz mi nie pasuje w tym wszystkim.  Skąd mogli wiedzieć o nadajnikach?  Skąd mogli też wiedzieć o nas?
Aśka: możliwości są dwie.  Pierwsza z nich  jest taka, że jesteśmy pod obserwacją, druga z kolei jest taka, że  muszą skądś czerpać informacje. Nie wiem, jakiś podsłuch, czy też   rodzice porwanego coś chlapnęli nieświadomie komuś? Ale z drugiej strony nie wydaje mi się to prawdopodobne, no bo jednak kochają swoje dziecko. Także bardziej prawdopodobna jest dla mnie wersja z podsłuchem.
Sebastian: możesz mieć rację. Zrobimy przeszukanie domu Smalińskich pod kątem pluskiew i innych niespodzianek.
Aśka:  chcesz szukać owadów w ich domu?
Sebastian: Aśka, pluskwa to inaczej podsłuch.  Sama o tym dobrze wiesz...
Aśka: a  jak noc?
Sebastian: z tego co mówił Tomasso, to długa i bezowocna.  Ile mamy czasu na przygotowanie nowego okupu?
Aśka: niecałe 6 godzin. Do 13.
Sebastian: zrobimy tym razem tak. Przygotowaniem okupu zajmiemy się tym razem nie w domu Smalińskich lecz na komendzie. Nie sądzę, aby stąd mieli jakieś dojścia. Rodzice Piotrusia nie dysponują taką kasą, także musimy wrzucić fałszywki. Najgorsze jest jednak to, że mamy niestety do czynienia z zawodowcami...
Aśka: właśnie.
Sebastian:  idę do starego po zgodę na przeszukanie, a ty  wezwij ekipę.
8:15. Po wyrażeniu zgody przez starego, ekipy W27 rozpoczynają przeszukanie domu Smalińskich.
 Aśka: i co, macie coś?
 Mariusz: czysto, nic nie ma póki co.
Aśka: a  u ciebie Seba?
Sebastian: czysto.
Mariusz: tu coś jest!
Aśka: kurwa mać, cały czas byliśmy na podsłuchu! Jebani zawodowcy.
 W tej samej chwili   podeszła do niej matka porwanego chłopca.
matka: pani komisarz,  nie wiem czy to ma jakiekolwiek znaczenie, ale jest coś, czego wam nie powiedziałam.
Aśka:  coś ważnego, pani Doroto?
matka: myślę, że tak. Piotruś nie jest synem Wiktora.
Aśka: dlaczego dopiero teraz nam o tym pani mówi?
matka: nie myślałam, że to ma znaczenie.  Odgrażał się, że zabierze nam Piotrusia. Mąż go   pogonił ostatnio. Poznałam się z Wiktorem, gdy Piotruś miał   może trzy miesiące.
Aśka: a jak nazywa się  biologiczny ojciec Piotrusia?
matka: Dario Genovese.  Chodziłam z nim do liceum, gdzie jeszcze zostaliśmy parą. Potem poszliśmy na te same studia, no, a pod ich koniec urodził się Piotruś. Dario zostawił mnie gdy tylko dowiedział się o ciąży. Obiecałam sobie, że wychowam go samotnie, no, ale spotkałam Wiktora, który prowadził już firmę farmaceutyczną. I w ten sposób zostaliśmy wspólnikami. Potem zakochaliśmy się w sobie i wzięliśmy ślub dwa lata temu.
Aśka:  dobrze. A gdzie mieszka ten Dario Genovese?
matka: Kawalerowicza 35.  Dogadacie się z nim bez problemu. Perfekcyjnie włada polskim.
Aśka: pojedziemy do niego.
9:00. Dom w którym mieszka Dario Genovese.
Aśka:  Seba, chyba nikogo tu nie ma. Panie Genovese, jest pan tu?
Sebastian: chyba nikogo nie ma.  Rozdzielmy się.
Aśka: jasne.
Rozdzielili się. Początkowo jednak niczego nie znaleźli.
Aśka: Sebastian!!!
Sebastian: Aśka, masz coś?
Aśka:  znalazłem Genovese. Ma ranę postrzałową  brzucha. Wzywaj pogotowie!
 Seba wezwał pogotowie.
 10:45. Rozpoczyna się przygotowanie okupu na komendzie.
Aśka:  podsumowując, mamy 135 minut do detonacji,  Genovese w szpitalu walczy o życie, a nawet nie wiemy kto stoi za porwaniem.
Sebastian: a może Dario Genovese nie miał nic wspólnego z porwaniem?
Aśka:  nie sądzę.
Sebastian: ale ja sądzę. Przyjmijmy wariant, że Dario Genovese  brał udział w porwaniu. To po co walczyłby teraz o życie? Porywacz chciał się pozbyć wspólnika? Drugi wariant, jaki założyłem, jest taki, że Genovese nie ma nic wspólnego z porwaniem, a  ten jego postrzał nie ma nic wspólnego z naszą sprawą.
Aśka: się okaże.
Justyna: nie uwierzycie, ale mamy ekspertyzę balistyczną broni. Wynika z niej, że Genovese sam do siebie strzelał. Także punkt dla ciebie, Seba.
Sebastian: ty to Aśka za to, byś posadziła chyba pół miasta. Sherlock Holmes w spódnicy się znalazł.
  Aśka: tylko po co Genovese miałby to robić? Miał wszystko, żonę, dom, dzieci...
Sebastian: w tym jedno nieślubne. Dżasta, technicy znaleźli   jakiś list pożegnalny?
Justyna:  z tego co wiem, to nie.
Sebastian: a Adze i Bartkowi jak idzie?
Justyna: radzą sobie. Powtarzamy operację z nadajnikami?
 Sebastian:  tak, tylko tym razem inne miejsca.  Zaryzykujemy trochę. Najgorsze jest jednak to, że naszym przeciwnikiem jest czas. Do 13:00 zostały już tylko dwie godziny z hakiem. Poza tym, gdzie mamy przekazać ten okup?
Aśka:  godzinę temu  Smalińska dostała telefon z dokładną lokalizacją okupu.  Jest  to     przed  restauracją  Kojot.
Sebastian: cholera. Nawet nie wiemy kto to może być. Wszyscy dotychczasowi podejrzani się wykluczyli.
Aśka: no właśnie.
 Agnieszka: słuchajcie, torba już gotowa.  Możemy się zbierać.
13:10. Po przekazaniu planu rodzicom porwanego chłopca, Aśka i Sebastian czekają  pod restauracją Kojot na  przekazanie okupu porywaczowi. Matka porwanego chłopca zostawiła go w umówionym miejscu, jednak porywacz nie zjawia się  po okup.
Aśka: Wszyscy na pozycjach?
Jedynka: Jedynka na pozycji.
Dwójka: Dwójka tak samo.
Trójka: Trójka na pozycji i melduje gotowość do akcji.
Sebastian: dobrze, że Smalińscy pojechali do domu, bo byłby tu niezły sajgon.
Aśka: dokładnie, sam widziałeś jacy byli zdenerwowani.
Jedynka:  tu jedynka. Od strony zachodniej widzę obiekt, który zmierza w kierunku miejsca przekazania okupu. Co robić?
Aśka: nic nie róbcie! On nas doprowadzi do dziecka.   Są AT-ecy?
 Jedynka:  nie.  Anka z Rafałem potrzebowali ich do akcji.
Aśka: kurwa. Dobra, poradzimy sobie bez nich.
Mężczyzna w kapturze podjął okup i wsiadł do swojego auta. Miał zaklejone tablice rejestracyjne. Długo krążył po mieście, jakby upewniał się, że nikt go nie śledzi. Po niecałej godzinie doprowadził ich do swojej kryjówki. Wyciągnął telefon i gdzieś zadzwonił.
 mężczyzna:   mamy w końcu tą forsę.  Jak dzieciak?
kobieta:  żyje.  Siedzi związany.
mężczyzna:  Smalińscy się spisali na medal. W końcu stracą to, co ja straciłem!
kobieta: teraz przyjedź  do mnie.
 Wyszedł z kryjówki i wsiadł do swojego samochodu. Komisarze wraz ze wsparciem dyskretnie podążali za nim.  Okazało się, że porywacz doprowadził ich do opuszczonej fabryki.  Usadowili się nieopodal  budynku.
Aśka: wchodzimy!
 Bartek: policja, gleba!
  Kobieta wyjęła broń , ale Aśka odpowiedziała strzałem w jej kierunku.  Tymczasem, mężczyzna skorzystał z sytuacji i rzucił się do ucieczki.  Strzelał też do  Seby i chłopaków, jednak ich nie trafił. W końcu jeden z pocisków trafił mężczyznę.  Upadł.
Sebastian:  jesteś aresztowany pod zarzutem porwania.
 mężczyzna:   niczego nie żałuję! Przez tych skurwysynów,  straciłem robotę,  żona ode mnie odeszła, zabierając dziecko! Musiałem ich ukarać! Gówniarz i tak  za chwilę  zejdzie!  Ładunek został uruchomiony zanim mnie zgarnęliście!
Sebastian: więc odpowiesz za zabójstwo. Aśka, zgłoś się!
 Aśka: no zgłaszam się, co jest?
Sebastian: uciekajcie stamtąd! Za chwilę fabryka wyleci w powietrze!
Aśka: cholera. Uciekajcie stąd! To zaraz wybuchnie! Szybko!
Wszyscy rzucili się do ucieczki.Po chwili nastąpił wybuch...
                                             Wyrok:
 Bartosz Chełstowski za porwanie, wymuszenie okupu, zabójstwo oraz narażenie na śmierć wielu osób  został skazany na  dożywotnie pozbawienie wolności.
 Katarzyna Kolejska   za współudział w porwaniu i zabójstwie została skazana na 15 lat pozbawienia wolności.
Krystian Bażant za wzięcie zakładnika i jego postrzelenie został skazany na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat.
Dario Genovese zmarł jeszcze tego samego dnia.  W toku śledztwa okazało się, że przyczyną jego samobójstwa były zarówno problemy zawodowe jak i małżeńskie.
 Dorota i Wiktor Smalińscy  oddali swoje udziały w firmie farmaceutycznej wspólnikom.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

3 komentarze:

  1. Całkiem niezłe.... fajna akcja na koncu :) 9.

    OdpowiedzUsuń
  2. Scen dobry, ale moim zdaniem końcówka mogła być lepsza. Znów dam 9/10 xD

    OdpowiedzUsuń