poniedziałek, 24 grudnia 2012

Nie było innego wyjścia II


22:18.  Przed komendą.
Nagle w Rafała wycelował snajper. Korzystał z laserowego celownika.  Akurat  komisarz się odwrócił. To była doskonała okazja.  Nie zastanawiając się wiele,  położył palec na spuście.  W pewnej chwili  słychać było kobiecy krzyk, ale Rafał nic. Jakby był w jakimś transie.   Kobieta zaczęła biec w jego kierunku.  Wbiegła w niego, co skutkowało tym , że wylądowała na nim.  Weszli do komendy.
Rafał: co ty wyprawiasz kobieto?!
Justyna: ratuję ci życie.
Rafał: prosił cię ktoś?!
Justyna: to już nawet uratować życia koledze nie można? Jak będzie taka kolejna okazja, to dopuszczę do tego, by ci ten głupi łeb odstrzelili!
Powiedziała, choć wcale tak nie uważała. Zabolało ją to,  co do niej powiedział. Musiała odreagować.  Ruszyła w kierunku swojego mieszkania, zostawiając go tym samym bijącego się ze swoimi myślami. Zastanawiał się czy dobrze zrobił, naskakując na nią wtedy  gdy oglądali  moment porwania dziecka. Może to z emocji, zdenerwowania? A może chciał się tylko na niej wyładować? Nie wiedział tego sam. Wrócił do domu, jednak  przez całą noc, nie zmrużył nawet oka...
                        Piątek, 06:05
Komenda.
  Wszedł do komendy. Zrobił sobie kawę. Jeszcze nikogo nie było, bynajmniej taką miał nadzieję.  Okazało się, że była już na komendzie  Justyna.  Skierowała się do biura asystentów. Rafał ruszył za nią.
Justyna:  po co przylazłeś? Znowu chcesz się kłócić?
Rafał: przeciwnie. Chciałem cię przeprosić.
Justyna: a potem znowu będziemy sobie skakać do gardeł jak dwa koguty? Rafał, ty robisz, a potem pomyślisz..
Rafał: jak widać, taki już jestem i nic na to nie poradzę.
Justyna: no ok, nie gniewam się.  Ale na drugi raz nie chcę takich akcji. Ale zaraz, zrobiłeś to tylko dlatego, że uratowałam ci życie?
Rafał: to był jeden z powodów.
Justyna: czyli jednak nie było to do końca bezinteresowne.  Wyjdź.
Rafał:  poczekaj.
Justyna:  sam się wkopałeś. Wychodź!
 Rafał: wrócimy jeszcze do tej rozmowy.
Justyna: a sobie tam wracaj...
 6:15. Komenda.
 Rafał: Sebastian? A co ty tu robisz?
Sebastian: szukam akt   Krotoszyńskiego. Tego co zabił  swoją córeczkę.
Rafał:  tutaj są. A  po co ci jego akta?
Sebastian: uciekł z więzienia.  Po  dwuletniej odsiadce.  Zabił swoje dziecko, tylko dlatego, że głośno płakało.
Rafał: doskonale pamiętam...
Sebastian: ale  to była zła część. Teraz mam  przyjemniejszą wiadomość.
Rafał: to znaczy?
Sebastian: Tomek się wczoraj wieczorem obudził.  Jest jeszcze w ciężkim stanie, ale najprawdopodobniej  wróci do służby.  Tylko jednego się obawiam.
Rafał: czego?
Sebastian: że Krotoszyński może znowu uderzyć.
 Rafał:  prowadzimy teraz  z Anią z lekka podobną sprawę. Z tym, że ktoś podrzucił dziecko pod komendę, a wczoraj po południu, zostało ono porwane.
Sebastian: a może po pracy skoczymy w czwórkę do Tomka?
Rafał: pewnie.
   09:40. Do komendy zgłosiła się  pewna kobieta.
Marzena: Marzena Jacenta. Ja chyba wiem, czyje jest to dziecko.
Ania: czyje?
Marzena: Magdaleny Krotoszyńskiej. Z tego co słyszałam, dwa lata temu  mąż zabił jej dziecko. Strasznie to przeżyła. Namówiłam ją nawet na sesję u terapeuty,  ale odmówiła.
Ania: proszę przejść do rzeczy.
Marzena: więc rzecz w tym, że  pół roku później, poznała jakiegoś faceta, a po  kilku miesiącach zaszła w kolejną ciążę.  Teraz   usłyszałam, że uciekł ten jej  mąż, który zabił  swoje dziecko.  No to wracając do tematu, urodziła to dziecko, a teraz pokazuje się bez niego od przedwczorajszego wieczoru.
Ania: a gdzie ona mieszka teraz?
Marzena: pod mostem.
Ania:  proszę pani, zaginęło dziecko, które przedtem zostało tu podrzucone! To poważna sprawa . Na której ulicy?
Marzena: zmieniła adres z tego co mi wiadomo. Mieszkała na Potta, a teraz mieszka na    Lorda Vadera 19/8
Ania: pojedziemy tam do niej.  To wszystko, będziemy w kontakcie.
 10:45. Ania i Rafał pojechali do domu Magdaleny Krotoszyńskiej.
Ania: chyba nikogo nie ma.
Rafał: pełno zdjęć małej.
Ania: widzę.
Rafał: co tam spostrzegłaś?
Ania: komórka Krotoszyńskiej. W dniu 13  marca  wysłała smsa do   matki. Stąd wiemy już jak się nazywa dziewczynka.
Rafał: ale co ma do całej sprawy ten sms?
Ania: To, że wiemy już jak się nazywa dziewczynka. Jest to Patrycja Krotoszyńska. Sam zobacz: Patrycja Krotoszyńska, urodzona 13 marca  o godzinie  9:05.  4,5 kg, 10 pkt.
Rafał: kiedy się urodziła?
Ania: no  13 marca.  8 dni temu.
Rafał: w mordę...
Ania: co?
 Rafał: zapomniałem ci powiedzieć. Krotoszyński wtedy uciekł z więzienia!
Ania: jasna cholera. Jedziemy do  jej rodziców!
Rafał: pamiętasz ich adres?
Ania: tak, powiem ci po drodze!
12:00. Przed domem Elertów.
Elert: a państwo tu  przygód szukają?
Rafał: nie. Jesteśmy z policji. Chcielibyśmy porozmawiać z Magdaleną Krotoszyńską.
Elert: no to powodzenia. Szukajcie,  a znajdziecie.
Ania: to nie jest zabawne.  Wczoraj pod komendą znaleźliśmy porzuconą dziewczynkę. Wiemy, że to jest dziecko Magdy.   Wiemy też, że Robert uciekł z więzienia.  Rzecz w tym , że Magda zniknęła bez wieści.
Rafał: sądzimy, że to może to wyglądać następująco.  Mając poukładane życie, Magda, dowiedziała się o tym, że Robert uciekł z więzienia.  Wiedziała, że będzie jej szukał, to porzuciła  swoją córkę.
Elert: a po cholerę, wy  mi to wszystko mówicie?
Ania:  wie pan, gdzie jest Magda?
Elert: może wiem, a może i nie.
Rafał: to poważna sprawa!
Elert: dobra, chodźcie do  domu.
12:05.  Dom  rodziców Magdaleny Krotoszyńskiej.
Elert: Magda, tylko się nie denerwuj. Musiałem  ich wpuścić.
 Magdalena: teraz to już wszystko im powiem...
Ania: słuchamy.
Magdalena: to ja porzuciłam Patrycję.
Ania: wiemy już o tym.
Magdalena: zrozumcie mnie, ja nie miałam innego wyjścia! Dowiedziałam się, że Robert uciekł z więzienia. Widziałam go pod moim blokiem.  Musiałam się ukryć.  Wydawało mi się, że mnie obserwował.  Nie mogłam dopuścić do tego, by zrobił znowu to samo!
Ania: rozumiemy, ale prokurator może mieć inne zdanie na ten temat.
Rafał: niestety jest też gorsza wiadomość. Patrycja została porwana.
Magdalena:  sukinsyn..
 Ania: wiesz może, gdzie mógłby ją przetrzymywać?
Magdalena:  kiedyś mieliśmy działkę na którą  jeździliśmy co  weekend.
Ania:   gdzie są te działki?
 Magdalena: niedaleko wylotówki na Wrocław.
  Ania: pojedziemy tam. Dzwonię po Justynę.
 Rafał: jeszcze jej brakowało..
14:45.  Ogródki działkowe, w  których może być przetrzymywana Patrycja.
Ania: Justyna, jaka jest sytuacja?
Justyna:  w środku jest Krotoszyński , jego pomagier i dziecko. Wszyscy są uzbrojeni.
 Rafał: cholera, gdzie to wsparcie?
Justyna:  powinni zaraz być.
Rafał: a w dupie ze wsparciem.
 Justyna: dobra, wchodzimy!
Ania: policja!
  Jeden  z nich uciekł przez otwarte okno na zewnątrz.  Tam pobiegła za nim Ania. Natomiast drugi z porywaczy przyłożył dziecku broń do głowy. Nie było teraz czasu na układanie dobrego planu. Jedynym wyjściem pozostały negocjacje.
Rafał:   Puść dziewczynkę!
  Porywacz:  Rzucić broń!
Rafał: rzucaj!
Porywacz:  dobrze wam radzę, rzucajcie broń, albo ją rozwalę!
Justyna: to jest małe dziecko! Ona nawet dwóch miesięcy nie ma , idioto!
 Porywacz:  zamknij się! Pod ścianę, oboje!
 Wykonali polecenie. Nie mieli wyboru.   Kopnęli też pistolety w jego stronę. Natomiast on po prostu rzucił małą w kąt i uciekł.  Rafał został z małą, a Justyna pobiegła za mężczyzną. Wydawało się jej, że  ją zgubił.  W pewnej chwili poczuła jakiś zapach, odwróciła się. Dostała czymś  w głowę.  Zatoczyła się, ale nie straciła przytomności. On to doskonale wykorzystał.  Rzucił ją na stół, a potem zaczął rozbierać.   Opór stawiany przez Justynę z każdą chwilą słabł.  Chciała krzyczeć, ale  nie mogła.  Zakneblował ją.  W  końcu wyciągnął z kieszeni nóż.  Z oczu  asystentki można było wyczytać przerażenie i strach.  Przyłożył jej do gardła. Właśnie miał je poderżnąć.  Jednak nim zdążył to zrobić, padł strzał. Dostał w  plecy. Opadł  bezwładnie na ziemię..
Rafał: Justyna, jesteś cała?
Justyna:   jeszcze tak...
Rafał: jeszcze raz cię przepraszam za wszystkie złośliwości z mojej strony.
Justyna: no dobra, już nie przepraszaj. Było i  minęło.
 Wyrok:
Magdalena Krotoszyńska za porzucenie i narażenie na bezpośrednią utratę życia dziecka, została skazana na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Ze względu na okoliczności, sąd postanowił nie odbierać jej praw rodzicielskich. Przeprowadziła się do innego miasta i z nowym partnerem nadal wychowuje Patrycję.
Robert Krotoszyński wrócił do więzienia. Spędzi tam resztę życia.
  Marek Waldijański za  współudział w porwaniu , wzięcie dziecka jako zakładnika i usiłowanie zabójstwa Justyny Woroneckiej został skazany na  15 lat pozbawienia wolności.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz