niedziela, 23 grudnia 2012

Telefon


                                                Poniedziałek, 13:55
Sebastian korzysta z wolnego dnia. Musiał zapłacić kilka rachunków. Już przechodził koło banku, gdy nagle rozbrzmiała się budka telefoniczna. Komisarz zastanawiał się czy odebrać, czy nie, ale instynkt śledczego mówił mu, żeby odebrać.
Sebastian: Tak, słucham?
- Ratujcie moją mamę! On jej coś zrobił.
Sebastian: Jestem z policji. Jak się nazywasz, gdzie mieszkasz?
-  Międzyrzeczna 38.
Rozmówcą był kilkuletni chłopiec. Sebastian postanowił pojechać pod ten adres. Była to dzielnica domków jednorodzinnych. Każdy z nich był zadbany.  Nagle ujrzał dom  o którym mówił rozmówca. Różnił się od pozostałych, był zaniedbany i praktycznie powinni go wyburzyć. Wyglądał jakby stał tu od kilkudziesięciu lat. Komisarz zadzwonił dzwonkiem, ale nikt nie otwierał.  Postanowił sam otworzyć drzwi. Chwycił za klamkę, ale nic.  Obszedł budynek dookoła. Okno było zamknięte. Znalazł w pobliżu jakiś kamień i zbił szybę. Wszedł  do środka.  Rozejrzał się. Było tam pełno kurzu, pajęczyn. Wyglądało to  jakby ktoś nie sprzątał tego domu od kilku lat. W tle rozlegała się głośna muzyka. W jednym z pokoi znalazł odtwarzacz, z którego wydobywał się hałas. Wyłączył go. Chwilę później dostał w głowę. Osunął się na ziemię i stracił przytomność. Po pięciu minutach obudził się. Krwawił trochę z czoła, ale nie wyglądało to groźnie. Wziął chusteczki higieniczne i zaczął tamować krwawienie. Udało się. Teraz musiał rozejrzeć się po pozostałych pomieszczeniach. W kuchni znalazł leżącą młodą kobietę, a obok niej  siedział kilkuletni chłopiec.
Chłopiec: a pan kim jest?
Sebastian: jestem  z policji. To z tobą wtedy rozmawiałem.
Chłopiec: niech ją pan ratuje.
Sebastian: dzwoń po pogotowie.
Chłopiec: jasne.
 Chwycił telefon i zadzwonił po pogotowie. Sebastian sprawdził puls. Był niewyczuwalny. Przystąpił do reanimacji. Przeszedł szereg kursów pierwszej pomocy. Z każdą chwilą malała szansa na uratowanie jej życia. Nie było odpowiedniego sprzętu.  Lecz nagle stał się cud!  Akcja serca wróciła, ale wciąż była nieprzytomna. Na drodze były korki, a karetka niestety utknęła w jednym  z nich. Mimo, że jechała na sygnale, żaden  z kierowców nie chciał, a zarazem nie mógł przepuścić. Kierowca karetki klnął pod nosem, lecz nagle korek zaczął się posuwać.  Tymczasem Sebastian i syn kobiety czekali na pomoc. Trwało to już dwadzieścia minut. Akcja serca cały czas była.  Niespodziewanie kobieta odzyskała przytomność.
Kobieta: kim pan jest?
Sebastian: jestem z policji.
Kobieta: to pan mnie uratował?
Sebastian: właściwie to pani syn.
15:00. Komenda W27
Aśka: przecież masz wolne.
Sebastian: właściwie to miałem wolne.
Po chwili opowiedział Aśce całą historię.
Aśka: i co z tą kobietą?
Sebastian: gdyby nie jej syn, to by już nie żyła.
Aśka: skromność przez ciebie przemawia. To ty ją uratowałeś.
Tomek: macie gościa.
 Do biura wszedł prowadzony przez psychologa, niepewnym krokiem  syn kobiety. Usiedli oboje na krześle.
Sebastian: co cię  w nasze skromne progi sprowadza?
Chłopiec: ja wiem, wiem, kto pobił mamę.
Aśka: kto to był?
Chłopiec: jej  chłopak.
Aśka: a dlaczego mógłby to zrobić?
Chłopiec: oni się ciągle kłócą. Nie ma dnia, żeby się nie kłócili. Często lecą też talerze.  Dzisiaj też się kłócili. Ja zawsze wtedy gdzieś w domu się ukryję. Raz mnie zauważył i zaczął mnie okładać.
Aśka: a wiesz gdzie on mieszka?
Chłopiec:  ma jakąś tam klitkę na  Państwowej.
Sebastian: dobrze,  to na razie wszystko.
16:40. Dom chłopaka pobitej kobiety
Chłopak: czego?
Aśka: policja.
Chłopak: czego chcecie? streszczajcie się.
Sebastian: jesteś aresztowany pod zarzutem pobicia  Magdaleny Wielickiej.
Chłopak: ale to nie ja kur**
Aśka: wyjaśnimy to sobie w komendzie.
18:30. Trwa przesłuchanie chłopaka pobitej kobiety.
Chłopak: nie pobiłem jej!
Aśka: to jak nam wytłumaczysz, te codzienne awantury, rzucanie talerzami?
Chłopak: mamy po prostu jakiś kryzys.
Sebastian: kryzys?! człowieku! pobiłeś własną dziewczynę i na mnie też napadłeś.
Chłopak: tylko cię ogłuszyłem,ale  Magdy nawet nie ruszyłem.
Aśka: byłeś tam. Za nieudzielenie pomocy też jest kara.
Chłopak: był przy niej ten jej bachor, on zadzwonił po pomoc.
Sebastian: pobiłeś ją, a gdy zobaczyłeś, że jest nieprzytomna, to zwiałeś, tak?!
Chłopak: zwiałem, ale jej nawet nie ruszyłem.
Aśka: zostajesz tu do wyjaśnienia.
 20:00. Komenda
Tomek: mam dla was 2 wiadomości
Sebastian: mów.
Tomek: stan Wielickiej się bardzo pogorszył.
Aśka: a ta druga?
Tomek: z więzienia w zeszłym tygodniu uciekł były mąż Wielickiej.
Aśka: Marek Wielicki?!
Sebastian: a co z tym synem Wielickiej?
Tomek: opiekuje się nim jej siostra.
Aśka: ok.
 W tej samej chwili do komisariatu weszła siostra Magdaleny Wielickiej, na rękach miała ślady krwi...
Ciąg dalszy nastąpi..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz