poniedziałek, 24 grudnia 2012

Zamknięty rozdział


                    Wtorek,  10:15
Rafał: to co, powiesz na małą kawkę?
Ania: a wiesz, nie pogardzę.
Rafał: tu za rogiem jest taka knajpka.
Ania: no to jedziemy.  Tylko żeby nam nie dali kolejnej sprawy... Padnięta jestem po tej akcji.
00: W27 zgłoście się.
Rafał: wykrakałaś.
Ania: nie marudź. W27, zgłaszam się.
00: Katarzyna Muszalak zgłasza zaginięcie swojego pięcioletniego   syna. Bierzecie to?
Ania: owszem. Podaj dokładny adres.
00:  Dąbrowskiego 17
10:50. Dom porwanego chłopca
Matka: błagam was. Ratujcie   Krzysia. On ma tylko pięć lat.
Rafał: zrobimy wszystko co w naszej mocy.
Matka: ufam wam. W końcu jesteście policją.
Rafał: ma pani może zdjęcie Krzysia?
Matka: tak,  bardzo proszę.
Ania: w co Krzyś był ubrany?
Matka: to zdjęcie było dzisiaj rano robione.
Ania: to dobrze, a mogłaby pani nam opowiedzieć moment porwania?
Matka:  Poszłam z Krzysiem na dwór, bo ładna pogoda teraz jest. Krzysiowi zachciało się pić, więc poszłam  na chwilę do domu, a jak wróciłam, to go już nie było.
Rafał: a jak pani myśli, kto mógłby stać za porwaniem Krzysia?
Matka: zwolniłam ostatnio dwóch pracowników.  Odgrażali mi się gdy ich zwalniałam.
Rafał: jak nazywają się ci pracownicy?
Matka:  Leon Krupczyński i Paweł Szczypiński. Błagam was, znajdźcie go.
Ania: Tomek!
Tomek: no co jest?
Ania: wezwij ekipę z psami tropiącymi.
12:10. Trwają poszukiwania pięcioletniego Krzysia.
Policjant:   Ania, Rafał. Chodźcie!
Rafał: ślady krwi.
Ania: sporo tych śladów krwi.
Policjant: no. Szukamy dalej.
Ania: tu coś jest.
Policjant: uśpił go. Chusteczka po eterze.
Ania: no to  nieźle.
13:00. Komisarze sprawdzają pierwszego z dwóch podejrzanych o porwanie dziecka Katarzyny Muszalak.
 Ania:  ale rudera. Powinni to dawno wyburzyć.
Rafał: no niestety, nie wszyscy ludzie mają szczęście mieszkać w willach.
Ania: który to był numer?
Rafał: 9.
Ania: to tu.
Po tych słowach zapukała do drzwi.
Krupczyńska:  słucham?
Ania: jesteśmy z policji.
Krupczyńska: w jakiej sprawie?
Ania: jest pani mąż w domu?
Krupczyńska: no jest. Leon! policja, do ciebie!
Leon: no?
Ania: pamięta pan Katarzynę  Muszalak?
Leon: owszem, pamiętam.
Ania: ona zwolniła pana, a pan jej się odgrażał.
Leon: odgrażałem się, bo mnie wylała, a u mnie się nie przelewa, ale do czego  pani zmierza?
Ania: syn pana byłej szefowej został porwany.
Leon: Krzyś? To taki fajny chłopiec. Zabierała go często do pracy.
Ania: a jak pan sądzi, kto mógłby porwać Krzysia?
Leon: Szczypiński. On jej groził śmiercią. Wysyłał listy, raz otruł nawet jej psa.
Ania: skąd ty to wiesz?
Leon: obserwowałem ją.
13:55. Dom Pawła Szczypińskiego.
Rafał: Paweł Szczypiński?
Szczypiński: tak, a kto pyta?
Rafał: kto pyta nie błądzi. Policja
Szczypiński rzucił się do ucieczki. Wyszedł tylnym wyjściem, akurat była tam Ania. Mężczyzna staranował ją i uciekał dalej.
Ania: Stój!, Stój bo strzelam.
Szczypiński wyjął broń i wycelował ją w jej kierunku. Ania była szybsza i postrzeliła go w nogę.
Szczypiński: Lekarza! ja tu umieram.., lekarza!
Rafał: jesteś aresztowany pod zarzutem porwania syna Katarzyny Muszalak. Gdzie on jest?!
Szczypiński: a skąd mam to wiedzieć?!
14:45. Trwa przesłuchanie Pawła Szczypińskiego
Szczypiński: nie porwałem żadnego dziecka!
Ania: miałeś motyw.
Szczypiński: ta babka zwolniła mnie bez powodu. Powiedziała, że niby robiłem przekręty, a to gówno prawda.
Rafał: sprawdzimy to.
Szczypiński: a sprawdzajcie sobie co chcecie, a mi święty spokój dajcie.
Ania: zostajesz tu do wyjaśnienia sprawy.
15:40. Dom Katarzyny Muszalak
Matka: dobrze, że jesteście. Dostałam list od porywacza.
Ania:  Twój syn   jeszcze żyje, ale to nie będzie jeszcze długo trwało. Uzbieraj 200000 tysięcy złotych.  Za kilka godzin dostaniesz dalsze instrukcje.
Rafał: a mamy jedno pytanie. Za co zwolniła pani Pawła Szczypińskiego?
Matka: robił przekręty w mojej firmie. Robił przelewy na lewe konta. Cały czas  próbujemy się doliczyć w tym ile nam ukradł, ale wychodzi, że  około 100000 złotych.
Ania: no to niezła suma.
Nagle zadzwonił telefon Rafała
Rafał: Tak, Tomek.  Dobra, dzięki.
Ania: co jest?
Rafał: alibi Krupczyńskiego się potwierdziło. Nie ma nic wspólnego z tym porwaniem.
Matka: a Sczypiński?
Rafał: siedzi u nas w areszcie. Podejrzani sami się wykluczają..
Matka: kurczę no.
 Nagle zadzwonił telefon stacjonarny. Bartek coś tam porobił w laptopie.
Bartek: może pani odebrać.
Matka: Halo?
- Dostałaś przesyłkę?
Matka: tak?
- To się ciesz. Bądź jutro o 8:30 na skwerku przy Marczewskiego. Bądź sama.
Matka: będę!
- Uzbierałaś kasę?
Matka: jeszcze zbieram.
- No to się pośpiesz. Powodzenia życzę.
Porywacz się rozłączył.
Bartek: za krótko. Dosłownie jednej sekundy brakowało.
Ania:  cholera no.
Matka: ja znam ten głos. Wiem kto to jest!
Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz