poniedziałek, 24 grudnia 2012
Miłości nie przetniesz na pół II
21:10. Dom Marty Kalinowskiej.
- Nie żyje gdzieś od czterech godzin - mruknął Adam rzeczowym tonem.
- Uduszona? - spytał dla pewności.
- Tak, sprawca ją potem rozebrał - wymamrotał - Ale mam też dla was dobrą wiadomość, będziecie mieć DNA, została jeszcze zgwałcona - dodał.
- Ania, Rafał, chodźcie tu! - zawołał ich jeden z techników.
- Co jest? - głos tym razem zabrała Ania
- sami zobaczcie - odparł wymijająco Marcin, gdyż tak miał na imię ten technik.
- '' Nie potrzebuję już nikogo, by znowu ją mieć. Nie potrzebuję niczego, by jej odzyskać. Teraz wiem, radzić muszę sobie sam. Pozbyłem się jednej osoby, z kolejną nie będzie już problemu. Żywa przeszkoda to żadna przeszkoda'' - przeczytał list Rafał - zaraz, zaraz - wycedził.
- Co tam zauważyłeś? - zapytała go partnerka.
- Podpisano Ł - oświecił ją.
- Ł... - usiłowała coś skojarzyć. Wiem!
- No? - spytał wymijająco
- Ł. - Łukasz Sitarzewski - tym razem ona go oświeciła.
- Cwaniak jeden - wycedził przez zęby.
- A kto znalazł zwłoki? - zapytała przypadkowego technika.
- Jej współlokatorka - mruknął - Niejaka Weronika Giwniewska - dodał, spojrzawszy w notes.
- Porozmawiamy z nią.
21:30. Ania i Rafał rozmawiają z Weroniką Giwniewską. To z nią Marta wynajmowała dom.
- To ty ją znalazłaś? - spytał spokojnym głosem komisarz
-Tak - odparła płacząc - Nie wiem jaki skurwiel mógłby jej to zrobić - kontynuowała Weronika
- Mamy już podejrzanego - usiłowała ją uspokoić Ania - Teraz to tylko kwestia czasu i okaże się czy to on czy też nie..
- Proszę mnie informować na bieżąco - poprosiła w geście bezradności
- Oczywiście.
22:15. Rodzice Sylwii otrzymali kolejny list od porywacza.
- Gdzie był ten list? - zapytał Rafał
- A gdzie są listy? - mruknął Grzegorz - w skrzynce! - dodał zdenerwowany.
- Proszę się uspokoić - zażądała Ania - Możemy dostać ten list?
- Proszę - warknął.
- Zostawisz kasę w śmietniku w pobliżu Skweru Architektów . Bądź tam o 9:00. Jak zobaczę gliniarzy, to możecie szykować się do pogrzebu - przeczytał list Rafał.
- Zmienił godzinę i miejsce, ale w dalszym czasie mamy szansę go złapać - rzekła Ania
Wtorek, 09:00
Skwer Architektów.
- Proszę już iść - machnął ręką, żeby Grzegorz wyszedł.
Poszedł. Pieniądze zostawił w odpowiednim miejscu. Po chwili komisarze spostrzegli mężczyznę. Był na motorze. Podjął kasę i odjechał. Ania z Rafałem ruszyli za nim w pościg. Mężczyzna strzelał do komisarzy. Anka w pewnym momencie strzeliła w oponę motoru. Okazało się, ze jechał na nim Łukasz Sitarzewski.
- Gdzie jest Sylwia?! - szarpał go Grzegorz.
- Gówno ci powiem. - Łukasz nie tracił pewności siebie.
- Gdzie?! - ponowił pytanie.
- Porozmawiamy na komendzie - zażądał Rafał. - Idziemy.
Godzinę później. Komenda.
- Nudzisz mnie już tymi swoimi pytaniami - mruknął Łukasz, nie odrywając wzroku od Ani.
- Fajnie wiedzieć, ale mało mnie to obchodzi. Dlaczego porwałeś Sylwię Brzózkiewicz? - zadała pytanie
- Wcale jej nie porwałem - upierał się.
- Mhm - mruknął Rafał - A Marta Kalinowska? Co ona ci zrobiła?
- Nie zabiłem jej! - szedł w zaparte.
- Łukasz, jeśli to ty, to się przyznaj - usiłowała go podejść sposobem pani komisarz - Wtedy sąd potraktuje to jako okoliczność łagodzącą i zmniejszą ci karę .
- Dobra, zabiłem ją - wycedził przez zęby, po czym skierował wzrok w podłogę.
- Dlaczego? - kontynuowała Ania
- Chciałem zacząć wszystko od nowa. Chciałem znowu ją mieć przy sobie, widzieć ją każdego dnia, ale nie. Ale zaraz, ona się ostatnio pokazywała z jakimś nowym chłopakiem. Markiem, nie pamiętam nazwiska - odparł
- Wareckim?
- Dokładnie tak. Usiłowałem ją przekonać ponownie do siebie, ale gdzie tam.
- Jednego nie rozumiem, dlaczego zabiłeś Martę? - spytał Rafał , usiadłszy na krześle.
- Chciałem adres Sylwii, ale ona nie chciała mi go dać. Nie wytrzymałem, udusiłem ją! - krzyczał.
- Nie musisz krzyczeć, wszystko słyszymy - upomniał go Rafał - A teraz idziesz do aresztu.
12:10. Dom Brzózkiewiczów.
- Znaleźliście Sylwię? - zapytała z nadzieją w głosie matka.
- Jeszcze jej szukamy - wykrztusił Rafał.
- Mamy jeszcze jedno pytanie. Znają państwo może Marka Wareckiego? - spytała Ania
- Tak, to jeden z byłych chłopaków Sylwii - wypaliła natychmiast - Zaraz, a jeśli to nasza wina?
- Nic nie mów! - podniósł głos Grzegorz.
- Chcesz, żeby wróciła cała i zdrowa?! - podniosła głos na niego - Musimy wam powiedzieć o czymś ważnym.
- Słuchamy..
- Dwa miesiące temu Sylwia go poznała. Potem Grzegorz spotkał się z nim i dał mu 30000 tysięcy złotych. Zażądał, żeby przestał się z nią spotykać. Zrobił to, a Sylwii powiedzieliśmy, że on nie żyje.
- Myśleliście, że Sylwia nigdy nie dowie się prawdy?
- Tak naprawdę nie było żadnego porwania. Sylwia uparła się, że go znajdzie. Wydawało jej się, że widziała go w piątek na ulicy - odpowiedział ojciec.
- A gdzie Sylwia mogłaby być?
- Skąd mam wiedzieć? - bezradnie rozłożył ręce.
W tej samej chwili rozległ się dźwięk telefonu.
- Proszę odebrać - mruknął asystent.
- Halo? - odebrała.
- Dzwonię, tylko po to, żeby powiedzieć, że już mnie nigdy nie zobaczycie- po drugiej stronie słychać było głos Sylwii.
- Sylwia, chodź do domu i skończ te cyrki - wyrwał żonie słuchawkę Grzegorz.
- Żegnajcie. Spotkamy się w niebie, o ile w ogóle tam traficie! - wycedziła przez zęby, po czym się rozłączyła.
- I co? - dopytywał Rafał
- Namierzyłem ją- wydusił Bartek. - Jest na moście na Śródziemnej.
- Jedziemy tam.
- Pojedziemy z wami! - zażądał Grzegorz.
- Państwo tu zostaną.
- Jedziemy! - upierał się.
- Proszę nie dyskutować! Może pan tylko pogorszyć sytuację - warknęła Anka.
12:45. Most na Śródziemnej.
- Jasna cholera, idę tam do niej! - rzucił Rafał od razu.
- Jasne, ja ją zagadam w międzyczasie.
- Ok.
Rafał ruszył w kierunku Sylwii.
- A ty kim jesteś? - rzuciła Sylwia, zauważywszy go.
- Jestem z policji - pokazał odznakę - Nie rób tego.
- Nie mam innego wyjścia - nie dawała za wygraną.
- Wiem, że rodzice powiedzili ci, że Marek nie żyje.
- Bo nie żyje. Teraz mogę najwyżej dołączyć do niego.
- Prawda jest taka, że on żyje. To potwierdzona informacja.
- Kłamiesz - nie wierzyła mu.
- Nigdy nie kłamię. Jak chcesz, to mogę go sprowadzić tu.
- Dobra, masz 30 minut. Idź stąd!
Poszedł w kierunku samochodu. Ania cały czas znajdowała się w pobliżu niego.
- Zostań tutaj - wycedził - Sylwia nie skoczy tylko wtedy, gdy go tu sprowadzę. Dała mi 30 minut czasu. Nie wiem czy zdążę.
- Z pewnością zdążysz. Ja z nią spróbuję pogadać, jak kobieta z kobietą.
- Jasne. To ja jadę.
12:58. Dom Marka Wareckiego. Do powrotu zostało im 17 minut.
- O co chodzi? - wymamrotał Marek.
- Pamiętasz Sylwię?
- Tak.
- Ona chce się zabić. Dała mi czas, żebym cię sprowadził do 13:15. Także zostało niecałe 15 minut.
- Ale mnie to nic nie obchodzi! Po tym co się dowiedziałem o niej.
- Wiem, że był u ciebie jej ojciec. To wszystko co ci powiedział, to jest jedno wielkie kłamstwo, rozumiesz?!
- Zdania nie zmienię.
- A jej rodzice powiedzieli, że ty nie żyjesz, ona cię szukała prawie cały tydzień, mimo, że sądziła, że jesteś martwy . Ona cały czas cię kocha, człowieku! - usiłował go przekonać.
- Ale wie pan, czego ja się dowiedziałem?! Ona mnie zdradzała!
- Mówiłem, że to wszystko było kłamstwem jej ojca. On nie chciał, żebyście się spotykali. Szukałbyś dziewczyny przez tydzień, której nie kochasz?
- No raczej nie.
- Więc chodź, jedziemy!
13:14. Most na Śródziemnej.
- No i gdzie oni są?
- Już jadą - uspokajała ją Ania - To wszystko było perfidnym planem twoich rodziców.
Nagle Anka spostrzegła samochód Rafała.
- No na co czekasz, idź do niej! - rozkazał.
Marek ruszył w kierunku mostu. Po chwili był na miejscu.
- Jestem, tak jak o to prosiłaś - wydusił na wstępie.
- Marek, ja o niczym nie wiedziałam.
- O zdradach też nie wiedziałaś?
- Nie wiedziałam nawet, że mój ojciec był u ciebie!
- Poważnie?
- Tak, kretynie. Szukałam cię przez niecały tydzień. I znalazłam.
- Ale nie wiem dlaczego, oni chcieli nas rozdzielić..
- To wiedzą tylko oni.
- Sylwia, proszę cię, nie gniewaj się na mnie, ale ja cię zdradziłem.
- Ja też cię zdradzałam. Także jesteśmy kwita.
- Tylko że dopiero w tobie się zakochałem.
- Ja też. Prawdziwej miłości nigdy nie przetniesz na pół..
Wyrok:
Łukasz Sitarzewski za zabójstwo Marty Kalinowskiej został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.
Waldemar Plebs za usiłowanie zabójstwa policjantki został skazany na 6 lat więzienia.
Sylwia i Marek są ze sobą. Nie utrzymują kontaktu z rodzicami dziewczyny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz