poniedziałek, 24 grudnia 2012

Od przeszłości nie uciekniesz



                              Niedziela, 19:20
Rafał: niedzielny wieczór,  kawa i te pieprzone akta...
Ania:    kiedyś musieliśmy się tym zająć...
Rafał: ale dlaczego akurat dziś?
Na to pytanie nie dostał odpowiedzi, bowiem Ania dostała smsa. Odczytała go. Treść była mniej więcej taka:  Będziesz moja, wiesz dlaczego.
Od kilku dni dostawała takie smsy, jednak jeszcze nie brała tego na poważnie. Wielbiciel. Tak to sobie tłumaczyła. Tylko czy to tłumaczenie jest zgubne?  Z rozmyślań wywołał ją  głos Rafała.
Rafał: Ania?
Ania: yyyy... co? Mówiłeś coś?
Rafał: Ania, co jest. Od kilku dni chodzisz zamyślona.
Ania: wydaje ci się...
Zbyła go. Rafał jednak wyczuł, że ma to coś wspólnego z tymi smsami. Postanowił  wykorzystać jej nieuwagę i sprawdzić telefon. Sprawdzić telefon? Nie, to byłoby chamskie. Ania sama powinna mu o tym powiedzieć, więc szybko odrzucił tę myśl.  Chciał pomóc, ale napotkał przeszkodę - ona nie chciała tej pomocy, a  od dawna wiadomo, że nie można pomóc drugiej osobie, skoro ta jej nie chce. Zrezygnowany wrócił do akt.  Reszta dnia  przebiegła w miarę normalnie.
                          Poniedziałek, 08:15
Komenda.
Rafał: Ania , idziesz?
Ania: poczekaj, jakaś koperta tu leży.
 Rafał: zaadresowane do ciebie.
Ania: widzę. Otworzę w biurze.
Rafał: jak uważasz.
Pięć minut później. Biuro komisarzy.
Rafał: to otwierasz?
Ania:  zazdrosny jesteś, czy co?
Rafał: skądże.
Ania: otworzę to kiedy będę chciała. To pewnie jakiś wielbiciel.
Rafał:  niech ci będzie.
Odpuścił, gdyż nie chciał  wzbudzać pretekstu do kłótni.  Poszedł do kuchni i zrobił dwie kawy. Ania w tym czasie  otworzyła kopertę. Ujrzała tam swoje zdjęcie. Przekreślone czerwonym markerem. Na odwrocie był tylko dopisek: I tak cię dopadnę.   Wciąż uznawała to za żart - taka już była. Bagatelizowała wiele rzeczy, jak się okazywało potem nie było to zbyt rozsądne. Czy i tym razem powinna się bać? Po chwili przyszedł Rafał.
Rafał: ktoś cię chyba nie lubi.
Ania: możesz darować sobie  te uwagi? Dziękuję.
Rafał: powiedziałem coś nie tak?
8:45. Biuro asystentów.
Sebastian: Justyna, prosiłem, żebyś sprawdziła mi Rybickiego.
Justyna: o  cholera... jeszcze się za to nie zabrałam...
Sebastian: Justyna, co się dzieje?  Nawalasz ostatnio..
Justyna: sama nie wiem...  Może to przez przemęczenie.
Sebastian: no niech będzie..
Wyszedł. Na podłogę spadło jakieś zdjęcie. Kamil je podniósł.
Kamil: a to chyba twoje?
Justyna: nie twój interes...
Strzeliła mu w twarz i wybiegła.
Sebastian: Kamil, idioto! Coś ty jej zrobił?!
Kamil: nic..
Sebastian:  jade za nią, żeby nie zrobiła nic głupiego.
 Pięć minut później. Biuro komisarzy.
Rafał: dalej chcesz to bagatelizować?
Ania: jeju, Rafał, uczepiłeś się tego jak rzep psiego ogona..
Rafał: bo chcę ci pomóc! A ty jak zwykle tego nie chcesz docenić!
Wyszedł. W tym czasie Seba nadal śledził Justynę.   Nie zorientowała się na szczęście.  Pędziła  swoim samochodem jak szalona. W końcu  się zatrzymała. Wysiadła  i ruszyła przed siebie. W pewnym momencie Sebastian ją zgubił. Dopiero teraz skojarzył gdzie był. Na cmentarzu!   Praktycznie tam nie jeździł. Nie znosił tego miejsca.  Akurat na tym cmentarzu był pochowany jego niegdyś najbliższy kuzyn.   Nie wiadomo z jakich przyczyn, nastał między nimi konflikt. Trwał on dziesięć lat. Do śmierci tego kuzyna. Zginął na motorze. Seba odłożył te myśli na bok i zaczął szukać Justyny.  Znalazł ją siedzącą na jednej z ławek, która była przy jednym z grobów.
Sebastian: Justyna?
Justyna: śledziłeś mnie?
Sebastian: tak.  To twoja rodzina?
 Justynie mimowolnie spłynęła łza.
Justyna: tak..
Sebastian:  bardzo ci współczuję.
Justyna: dzięki. To jest grób mojego męża i córeczki.
Sebastian:  to ty miałaś córkę? Nie wiedziałem.
Justyna:  wiele osób o tym nie wie. Od  tamtego   jestem nieufna.  Nie mówię nic nikomu, bo po prostu nie mam czym się chwalić..
Sebastian: a dlaczego ich straciłaś, co się stało?
Justyna zaczynała coraz bardziej płakać. Ciężko było jej się dziwić. W jednej chwili straciła dwie najważniejsze dla siebie osoby. Miała już dość  odgrywania przed światem ,,tej twardej''.  Wewnątrz była zupełnie inna. Wrażliwa i życzliwa. Może czasami wydawała się arogancka, ale taka nie była.
Justyna:  Pracowałam jeszcze wtedy w dochodzeniówce. W pewnym momencie zaczęłam dostawać pogróżki. Bagatelizowałam to.  Aż w końcu przestałam, gdy zaczął grozić, że zabije moją córkę.  Powiadomiłam o wszystkim mojego szefa, ten przydzielił  nam ochronę, która i tak na wiele się nie zdała.  Mimo wszystko musiałam chodzić do pracy, a  ta ochrona obserwowała 24/7 mój dom.   Wróciłam raz do domu,  zobaczyłam otwarte drzwi ich samochodu. Byli nieprzytomni.  Miałam złe przeczucia. Weszłam do domu. Ujrzałam Pawła w kałuży krwi, dostał kilkanaście ran od noża, a w łóżeczku znalazłam Paulinkę. Też całą poharataną. Złożyłam wymówienie. Ta degradacja to był blef. Poprosiłam mojego szefa, by nikomu o tym nie mówił. Przystał na to.  Akurat gdy Kamil podniósł to zdjęcie, wszystko wróciło. A na dodatek dziś jest piąta rocznica. Sprawcy nigdy nie złapali. Miałam  dwuletnią przerwę od pracy, bo  chciałam pokonać depresję.  Myślałam, że już nie wrócę, ale obiecałam sobie jedno i tego się cały czas trzymam: Złapię tego skurwiela.   Właśnie dlatego wróciłam do służby.
Sebastian:  wracamy już?
Justyna: tak.
9:30. Komenda.
Kamil: Ania, Rafał. Macie zabójstwo.
Rafał: cholera. Gdzie?
Kamil:   okolice działek na Kossaka.
Ania: dobra, jedziemy tam.
 10:15. Miejsce zbrodni.
 Policjant: ofiarą jest  Aleksandra  Grott.   21 lat.  
Ania: a kto znalazł ofiarę?
Policjant: anonimowe zgłoszenie.
Ania: dzisiaj chcemy je mieć na komendzie.
Policjant: da się zrobić.
Ruszyli w miejsce, gdzie Adam dokonywał oględzin. Widok był przerażający.
Adam: ofiara otrzymała  13 ciosów w plecy.  Jeszcze gdy żyła odwrócił ją i zadał 14 cios w brzuch, przybijając jeszcze twoje zdjęcie.
Ania: on oszalał?! Co za świr.
Adam: ale najbardziej mnie zastanawia to.
Wskazał na jej nogę. Ania odwinęła ją. To co ujrzała,  z pewnością na długo pozostanie w jej pamięci - był na niej wyryty nożem napis: Ty będziesz następna.  Zbladła i odeszła kilka metrów dalej.  Rafał pobiegł za nią.
Rafał: Ania, co jest?
Ania: jeszcze się pytasz?! Sam widziałeś. Dlaczego ten świr akurat na mnie się uwziął...?
Rafał: chodź, musimy powiadomić rodzinę ofiary.
Ania: a możesz zrobić to sam? Nie mam siły, chcę być sama...
Rafał: jesteś tego pewna?
Ania: tak.
Rafał: jak chcesz, pa.
Ania: pa.
 Rafał wsiadł w samochód i odjechał.  Ania postanowiła piechotą dojść na komendę.  Chciała  pomyśleć, skojarzyć coś. Cokolwiek. Nagle na zakręcie  poczuła uderzenie w głowę. Straciła przytomność.  Porywacz wciągnął ją do swojego samochodu i ruszył w siną dal....
                                                                   Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz