poniedziałek, 24 grudnia 2012

Fatalny zbieg okoliczności


                                              Piątek, 14:55
 Aśka i Sebastian są już po pracy. Nowy stary  się ulitował i pozwolił im skończyć pracę już o 14:30 za wypełnienie wszystkich raportów. Sebastian pojechał do domu, a Aśka postanowiła  pobiegać po lesie. Specjalnie przyszła do pracy pieszo. Uważała, że  trzeba szlifować kondycję.  Szczególnie w jej fachu było to konieczne. Chociaż raz w tygodniu. Tak właśnie robiła.  Zaczęła biec. Na początku sprintem, potem zwolniła. W pewnym momencie potknęła się o konar.  Nie zdołała się zatrzymać, upadła na ziemię.   Nieopodal zauważyła but.  To co ujrzała przeraziło ją.
Aśka: Sebastian... przyjedź do lasu.  Tego  oddalonego kilka km od komendy, szybko!
 Wezwała też karetkę pogotowia.   W labiryncie drzew leżało dziecko, które miało całą twarz we krwi. Po chwili przyjechało pogotowie. Aśka  pojechała z lekarzami. Seba do niej dojechał.
16:00. Sebastian właśnie do jechał do szpitala.
Sebastian: z konarem w tym lesie się pobiłaś?
Aśka: żebyś wiedział..
Sebastian: a co z tym dzieckiem z lasu?
Aśka:  nie wiem jeszcze.
Sebastian: a płeć?
Aśka: dziewczynka. Po ubraniach wywnioskowałam.
Sebastian: idzie lekarz.
Aśka: to zagadaj do niego.
Sebastian: doktorze!
Lekarz: tak?
Sebastian: co z tym dzieckiem z lasu?
Lekarz:   stan krytyczny.  Dziewczynka była bita przez kilkanaście godzin. Cud, że jeszcze żyje..
Aśka: moglibyśmy dostać jej zdjęcie? Chcemy ustalić tożsamość jej rodziców.
Lekarz: naturalnie. Złapcie tego sukinsyna, a ja osobiście mu gały wydrapię..
Aśka: spokojnie.  Gdzie leży to dziecko?
Lekarz: na oddziale dziecięcym . Przepraszam, ale po prostu sam mam roczne dziecko i reaguję emocjonalnie.
Aśka: rozumiemy.
                        Sobota, 9:10
Do mediów i wszystkich gazet w mieście poszło zdjęcie dziewczynki.  Komisarze liczą na to, że będzie odzew w tej sprawie.
Justyna: zgłosiła się do was niejaka Krystyna Zupalska.
Aśka: to dawaj ją to biura.
Jak na zawołanie kobieta weszła.
Kobieta: dzień dobry. Krystyna Zupalska. Ja chyba wiem  czyje jest tamto dziecko.
Sebastian: słuchamy.
Kobieta: sądzę, że to mogłoby być dziecko moich sąsiadów.  Taka młoda para. Wprowadzili się 3 lata temu, a niecałe 2 lata temu ona z brzuchem po ulicach paradowała.  
Aśka: pani Krystyno, do rzeczy.
Kobieta:   to ona urodziła w zeszłym roku córkę. Paradowali z nią po ulicach jak z jakimś muzealnym okazem, a dwa tygodnie temu przestali się pokazywać z nią. Tylko jak oni się nazywali... Krzywi... nie.. Krzywińscy, tak, Krzywińscy!
Aśka: a zna pani ich adres?
Kobieta: Wyborowa 11/  130. 13 piętro.
10:45. Aśka i Sebastian  są już w wieżowcu w którym mieszkają Krzywińscy.
Aśka: które to było piętro?
Sebastian: 13.
Pojechali windą i po chwili znaleźli się na odpowiednim piętrze. Po chwili odnaleźli też numer mieszkania Krzywińskich. Drzwi otworzyła kobieta.
Aśka: dzień dobry, czy tu mieszkają Magda i Maciej Krzywińscy?
Magda: a o co chodzi? Proszę wejść.
Komisarze weszli.
Aśka: czy to państwa córka?
Maciej: tak... to Elizka.
Magda: gdzie ona jest?
Aśka: w szpitalu.  Została brutalnie pobita, ktoś ją porzucił w lesie.
Maciej: zabiję tą sukę..
Sebastian: o kim pan mówi?
Maciej: o opiekunce Elizy. Przesadnie czule się do niej odnosiła.
Aśka: może po prostu lubi dzieci?
Magda: w sumie to też mi się wydawało podejrzane.  Ona od pięciu lat stara się o dziecko. Raz mi powiedziała nawet, że ona byłaby lepszą matką dla Elizki niż ja.  Potraktowałam to jako żart, ale teraz wychodzi na to, że mówiła poważnie.
Maciej: nie wiem czy to może mieć znaczenie, ale był też ktoś jeszcze, kto mógł stać za porwaniem, a potem pobiciem  Elizy.
Sebastian:  a kto?
Maciej: w zeszłym roku  miałem wypadek samochodowy.  To było na światłach.  Miałem zielone światło  to ruszyłem. Nagle wyskoczyło na jezdnię dziecko. Musiałem jakoś je wyminąć i uderzyłem w nastolatkę. Przeżyła, ale  nie miała dużo szczęścia- upadając uderzyła  plecami o krawężnik z całej siły. Jest sparaliżowana  od pasa w dół.  Niewiele myśląc wciągnąłem ją do samochodu i zawiozłem do szpitala. Chciałem dobrze, ale jak zwykle kuźwa wyszło do dupy. Zamiast pomóc, tylko spierdoliłem sprawę. Sądzę, że mógłby być to ktoś z jej rodziny.  Potem była jeszcze sprawa w sądzie, ale sąd mnie uniewinnił.
Aśka: dobrze,  a jak się nazywa ta opiekunka?
Magda:  Agata Tychmaniec. Mieszka na Kalksztajnów 10.
11:30.  Komisarze są w drodze do domu opiekunki Elizy - Agaty Tychmaniec.
Aśka: i co myślisz o tym wszystkim?
Sebastian: na razie to za wcześnie na wyciąganie wniosków, chociaż ten wypadek wydaje mi się bardziej prawdopodobnym motywem.
Aśka: też tak myślę. Sprawdzimy tylko Tychmańcową i potem jedziemy do tych od wypadku.
Sebastian: masz ich adres?
Aśka: Justyna ustala własnie.
 Ledwie się obejrzeli, a już byli pod domem Agaty Tychmaniec.
Sebastian: niezły domek jak na zwykłą opiekunkę.
Aśka: może męża ma bogatego, lub chałupę w spadku dostała.
Sebastian:  być może, zazdrośnico.
Aśka zadzwoniła do drzwi.
Aśka: pani Agata Tychmaniec? Policja.
Agata: Marek,  uciekaj, psy!
Chłopak kobiety rzucił się do ucieczki.
Aśka: co pani najlepszego zrobiła?! My chcieliśmy tylko pogadać!
Agata: a w jakiej wy sprawie?
Sebastian: prowadzimy śledztwo  w sprawie porwania i pobicia Elizy Krzywińskiej.
Agata: a co ja mogę?
Aśka: wiemy, że od lat stara się pani o dziecko.
Agata: to że staram się o dziecko, to jest tylko i wyłącznie moja prywatna sprawa!
Sebastian : dlaczego mówiłaś swojemu narzeczonemu, żeby uciekał?
Agata: ale ja nie mogę..
Aśka: mów.
Agata: no dobra. Marek  ma  schowane w sejfie 4 kg amfetaminy.
Aśka: gdzie ten sejf?
Agata: ale ja..
Sebastian: mów gdzie ten sejf, do jasnej cholery!
Agata: dobra, chodźcie.
Zaprowadziła ich do odpowiedniego pomieszczenia w którym był sejf. Komisarze zabezpieczyli jego zawartość. Wyszli z domu.
Aśka: 00 dla W27!
00: zgłaszam..
Aśka: podeślijcie mi tu pilnie kogoś do obserwacji domu Agaty Tychmaniec.
12:20. Komenda.
Justyna: ustaliłam  wam adres Lubańskich. Tych od wypadku.
Aśka: jaki to adres?
Justyna: Garnuszewskiego 6.
Aśka: dobra, dzięki. Seba! Chodź.
 13:50. Dom Lubańskich.
Lubańska: Nadal nie wiem w jakiej sprawie tu jesteście..
Aśka: jesteśmy z policji. Prowadzimy śledztwo w sprawie uprowadzenia , a potem brutalnego pobicia Elizy Krzywińskiej.
Lubańska: to ktoś pobił córkę tamtego sukinsyna? Dobrze mu tak.. Po tym co Marcie zrobił...
Marta: mamo, przestań.  Wybaczyłam mu to.
Lubańska: takich rzeczy się nie wybacza!
Marta:  a czy pomyślałaś mamo, chociaż co czuje on? Co czuł gdy dowiedział się, że pobili a wcześniej uprowadzili jego dziecko?
Lubańska: ale on spowodował to, że jesteś kaleką!
Marta: ale wypadek nie był z jego winy!
Aśka: co pani robiła przez te dwa tygodnie?
Lubańska: dzień w dzień jeździłam z córką na rehabilitację.
Sebastian: kto to mógłby potwierdzić?
Lubańska: rehabilitant.
Aśka: dane tego rehabilitanta.
Lubańska: Wiktor  Markotny.  Wyjdźcie stąd!
Komisarze wyszli. Nim Seba zdążył rozległ się telefon Aśki.
Aśka: to Krzywińska.
Sebastian: daj na głośnik.
Aśka dała na głośnik:
- Czechowska, słucham?
- Magda Krzywińska z tej strony. Moglibyście przyjechać do szpitala?
- Dobrze, a co się stało?
- Niech pani szybko przyjedzie, proszę..
-  Będziemy jak najszybciej, ale co się stało?
- Ktoś próbował zabić Elizę. Lekarze walczą o jej życie...
-  Będziemy jak najszybciej.
Aśka rozłączyła się.
Sebastian: szlag by to wszystko trafił...
Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz