poniedziałek, 24 grudnia 2012

Biedne dziewczyny II


14:50. Komisariat.
Ania: mam trochę szalony pomysł.
Rafał: mianowicie?
Ania: zadzwonimy do tej Agencji Pracy.  Zrobimy prowokację.
Rafał: dobry pomysł, tylko kogo weźmiemy na przynętę?
Ania: myślałam o tobie.
Rafał: tak, najpierw  musiałbym zmienić płeć.
Ania:  wiem...  Bierzemy Kaśkę.
 W tej samej chwili do  budynku komendy  weszła  młoda kobieta.
 Kobieta: Muszę do komisarzy. Mam im coś ważnego do powiedzenia.
Tomek: dobrze, zaraz panią zaprowadzę.
Rafał: z tą prowokacją to trochę ryzykowne.
Ania: a mamy inne wyjście?
Rafał: no raczej nie.
Tomek: jakaś pani do was przyszła. Ma ważne wiadomości.
Ania: poproś ją tutaj.
Po chwili weszła kobieta, a Tomek wyszedł do biura asystentów.
Kobieta: ja się nazywam Patrycja Olesiuk. Mam wam coś ważnego do powiedzenia.
Ania: słuchamy, proszę mówić.
Patrycja:   zgłosiłam się do tamtej Agencji Pracy, bo tutaj żadnej pracy nie mogłam znaleźć. Przyjmowali nawet nieletnie. Po prostu przyjechałam tu w wieku 20 lat i znalazłam to ogłoszenie.  Zadzwoniłam tam.  Chciałam pracować jako kelnerka, to  jakaś kobieta powiedziała mi, że zostanę tą kelnerką.   Zadzwoniła do mnie po kilku dniach i powiedziała, że mam się zjawić w tej Agencji. Pojechałam. Na miejscu początkowo byłam kelnerką, ale moi przełożeni kazali mi się prostytuować w tej Agencji.
Rafał: strasznie to zawiłe.
Patrycja: oni działają w ten sposób, że wykupują lokale na własność i  do tych lokali szukają ludzi.  Najgorsze jednak było to.[ pokazała na brzuchu cięte rany] Cięli mi i innym dziewczynom całe ciało, jeśli która z nas nawaliła. Po prostu gorzej tam było niż w więzieniu. Każdego dnia, wszystkie dziewczyny były gwałcone po udanej robocie przez swoich przełożonych .
Rafał: a ile osób liczy ta Agencja?
Patrycja: tych przełożonych jest około 30, a dziewczyn około 20. To ja już pójdę, do widzenia.
Rafał: świetnie, szukamy  niebezpiecznej szajki.
Ania: no.
16:10.  Komenda.
Rafał: musimy też pogadać ze starym odnośnie tej prowokacji.
Ania: już z nim rozmawiałam.  Pozostało nam tylko dorwać Kaśkę i  żeby tam zadzwoniła.
Rafał: jak na złość musiała wziąć dzień wolny i nie odbierać telefonu.
Ania: już tak nie narzekaj.  Powiem Tomkowi, żeby ją tu ściągnął.
Rafał: ok.
Jednak na zawołanie do biura komisarzy wpadł Tomek.
Tomek:  Marta Karłowicz  odzyskała przytomność.  Chce zeznawać.
Ania: chociaż jedna dobra wiadomość w tym dniu. Dobra, Tomek. Jeszcze jedno, spróbuj ściągnąć Kaśkę na komendę.  Powiedz jej, żeby na nas zaczekała.
Tomek: jasne,  zajmę się tym.
17:00. Szpital.
Ania: która to była sala?
Rafał: 91.
Ania: musimy zejść piętro niżej. Świetnie.
Rafał: ty  szłaś pierwsza.
Ania: jak zwykle wszystko zwalisz na mnie.
W tej samej chwili  obok komisarzy przebiegł jakiś mężczyzna. Staranował Anię.  Strącił ją ze schodów, jednak Rafał zdążył ją złapać.
Rafał: wszystko w porządku?
Ania: tak.  Chodźmy już do tej sali.
Weszli do sali, w której leżała Marta Karłowicz.
 Ania: cześć Marta. Pamiętasz nas?
Marta:   wy jesteście z policji.
Rafał: dokładnie. W  twoich rzeczach znaleźliśmy   ulotkę reklamującą Agencję Pracy. Poszłaś tam?
Marta: tak. Chciałam być fryzjerką albo kelnerką. Jednak zostałam kelnerką.  Zawieźli mnie do jakiegoś lokalu i początkowo przez kilka dni pracowałam jako kelnerka.  Potem wywieźli mnie do tej agencji i tam gwałcili, raz jak nawaliłam w tamtym lokalu jako kelnerka, to mi pocięli ręce. Myślałam, że umrę. Po prostu teraz wiem, że już wolałabym umrzeć niż   tam siedzieć..
Rafał: a widziałaś ich twarz, chociaż jednego z nich?
Marta: mieli jakieś chusty. Jakby arafatka lub coś w tym rodzaju, ale jednego widziałam..
Rafał:  rozpoznałabyś go?
Marta: tak.
Ania: przyślemy tutaj rysownika i sporządzimy portret pamięciowy. Zgadzasz się?
Marta: jeśli miałoby to pomóc, to zgadzam..
 18:30.  Komenda.
Rafał:   mamy już portret od rysownika. Kojarzysz tą twarz?
Ania:  nie.
Rafał: to jest Kowalski.
Ania: świetnie. Szukamy jakiegoś Kowalskiego, a w tym kraju są tysiące Kowalskich..
Rafał:   on się nazywa dokładnie,  Krzysztof Kowalski.  Wpisz w bazę to nazwisko.
Ania wpisała w bazę to nazwisko. Wyświetliło się 17 nazwisk.
Ania: sporo nazwisk.
Rafał: to jest 5  od końca.
Ania: rzeczywiście, karany za wielokrotny gwałt i pobicia. Przesiedział 10 lat.
Rafał:  no, najwidoczniej wpadł na nowy biznes, tylko szkoda, że kosztem tych biednych dziewczyn.
Ania: no tak..
Tomek:  ściągnąłem tu Kaśkę.
Rafał: no to świetnie. Dawaj ją tu.
Po chwili do biura weszła Kaśka.
Kaśka: po co mnie tu ściągaliście, skoro mam dzisiaj wolne?
Rafał: jest do zorganizowania prowokacja i ty będziesz przynętą.
Kaśka: o co znowu chodzi?
Ania:   dostaliśmy skomplikowaną sprawę.  Poszukujemy niebezpiecznej szajki.  Wystawili ogłoszenie, że szukają młodych dziewczyn do pracy. Wykupują oni lokale do pracy i szukają do nich ludzi.
Kaśka:  no dobrze, zgadzam się.
Ania: zadzwoń pod ten numer, a  i jeszcze jedno, zainstaluj ukrytą kamerkę w gabinecie Kowalskiego, a nawet lepiej, podrzuć mu jeszcze pluskwę.
Kaśka: no dobra, zobaczę co da się zrobić.
Ania: dzwoń. I umów się na rozmowę.
Kaśka: no dobra.
 19:05. Komenda.
Rafał: no, dobra robota. Na kiedy się  umówiłaś na rozmowę?
Kaśka: jutro o 13:00. Szybciej nie da rady.
Rafał: jasne, to wtedy o 13:00 będziemy cię asekurować pod tą agencją.
Kaśka: jasne.
            Sobota, 12:57
przed budynkiem Agencji Pracy
Rafał: Kaśka, tylko nie spieprz tego..
Kaśka: spokojnie.
Ania:  no dobra, możesz już iść.
Kaśka wyszła z samochodu i ruszyła w kierunku budynku.  Weszła na drugie piętro, gdyż tam znajdowało się biuro prezesa.
Kowalski: dzień dobry. Pani  Katarzyna, tak?
Kaśka: tak.
Kowalski: no to słucham. Czym chciałabyś się zajmować w naszej agencji?
Kaśka: mi w sumie wszystko jedno, jednakże wolałabym być z ludźmi.
Kowalski: będziesz z ludźmi. Ostateczna decyzja.
Kaśka: no dobrze,  fryzjerka lub kelnerka.
Kowalski: no, na fryzjerstwo, to raczej się nie załapiesz,bo nie ma już miejsc.  Natomiast możesz zostać kelnerką.
Kaśka: naprawdę? To świetnie..
Kowalski: możesz zacząć od dzisiaj.
Kaśka: to nawet lepiej.
 W tej samej chwili do  biura prezesa weszła sekretarka.
Sekretarka: panie Kowalski,  telefon do pana.
Kowalski: ale ja teraz jestem zajęty.
Sekretarka: ale mnie to gówno obchodzi!  Dzwonią w sprawie ogłoszenia.
Kowalski: no dobra, zaraz wracam.
Kaśka: dobrze.
Kaśka postanowiła wykorzystać jego nieobecność,  gdyż   na biurku był telefon Kowalskiego. Wyjęła tylną obudowę i włożyła tam pluskwę. Po czym zamknęła ją. Teraz przyszedł czas na zamontowanie  ukrytej kamery. Szukała odpowiedniego miejsca, w którym mogłaby ją zamontować.  Zamontowała ją za kwiatkiem, jednak  w tej samej chwili do biura  wszedł  ''cichaczem'' Kowalski. Wziął  jakiś metalowy przedmiot do ręki i uderzył nim kobietę. Kasia upadła na ziemię i straciła przytomność...
                    Ciąg Dalszy Nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz