poniedziałek, 24 grudnia 2012

Ofiara


                                          Niedziela,  21:30
W parku miejskim znaleziono zwłoki młodej kobiety. Śledztwo rozpoczynają Ania z Rafałem.
 policjant: ofiarą jest Monika Stefanowska.  23 lata.
Ania: rodzina powiadomiona?
policjant: mieszkała z matką. Męża ani dzieci nie miała.
Ania: no dobrze. Kto ją znalazł?
policjant:   Młody chłopak.  Niejaki   Grzegorz Kmieciński.  Śpieszył się, bo miał nockę. Jutro  rano powinien u was być.
Ania: no dobrze. Idziemy do Adama
 Poszli do lekarza sądowego, który kończył oględziny ciała.
Adam:   Dostała  trzynaście ciosów jakimś ostrym narzędziem.  Prawdopodobnie nóż, lub  jakiś scyzoryk.  Sprawca  zadał wszystkie ciosy w okolicy klatki piersiowej, a na dłoni wyciął orła.
Ania: świr jakiś. Kiedy nastąpił zgon?
Adam:  około 19:30.
                          Poniedziałek, 9:10
Kamil: jesteś pewna, że chcesz odejść?
Justyna: raczej tak.  Nie mam już czego tu szukać.
Kamil: przestań. Jesteś już w naszym gronie  od 9 miesięcy i źle nie masz.
Justyna: niby nie. Ostateczną odpowiedź mam dać staremu w środę. Przyjął rezygnację, ale kazał się dobrze zastanowić.
Kamil: nad czym się tu zastanawiać? Zostajesz i bez dyskusji!
 Justyna:  swoją misję spełniłam i myślę, że mogę już odejść.
Rafał: w kuchni was aż słychać.  Zgłosił się już Grzegorz Kmieciński?
Justyna: nie.
Kmieciński: jestem. Przepraszam, że dopiero teraz.
 Rafał: proszę do biura.
 Zaprowadził go do odpowiedniego pomieszczenia.
Kmieciński:  żeby była jasność, nie mam nic wspólnego z tym morderstwem. Po prostu ją znalazłem!
Ania: spokojnie, nikt o pana jeszcze o nic nie podejrzewa. Proszę nam opowiedzieć jak to było.
Kmieciński:   o 20:00 wyszedłem z domu. Chciałem się jeszcze przejść. Idę przez ten cholerny park, a tam jakaś kobita leży.  No to co, może pomogę, a dostanę order…
Ania: do rzeczy. Znalazł ją pan i co było dalej?
Kmieciński: zobaczyłem  krew. Sporo bylo tej krwi.   Zadzwoniłem po was, no, a resztę już znacie.
Ania: nie widział pan nikogo  w pobliżu tego parku?
Kmieciński: nikogo nie widziałem. Mogę już iść? Śpieszę się.
Ania: do widzenia.
Wyszedł.
 Rafał: taki trochę cwaniaczek z niego.
Ania:  denerwują mnie tacy ludzie.  Z tym orderem to wyskoczył.
Rafał: dokładnie.  To prawda, że Justyna odchodzi?
Ania: no chce odejść.
Rafał:   zapomnieliśmy o najważniejszym. Musimy pogadać z matką zabitej.
Ania:  zupełnie wypadło mi to z głowy.
Rafał: jak zwykle.
9:50. Dom matki Moniki Stefanowskiej.
matka:   wejdźcie, proszę. W jakiej sprawie jesteście?
Ania: policja. Jest pani matką Moniki Stefanowskiej?
matka: tak.
Ania: to mamy złą wiadomość. Monika została brutalnie zamordowana.
matka: kto jej to zrobił?
Ania:  zaczęliśmy dopiero śledztwo w tej sprawie.   Kto mógłby pani zdaniem, stać za jej śmiercią?
matka:  to on, na pewno to  Herbaciński..
Ania: dlaczego akurat on?
matka: to były chłopak Moniki. Przystawiał się łobuz jeden. Raz wystawał  pod oknem całą noc i śpiewał jakieś suche serenady . Słowa do niego nie docierały, to wiatrówką, pogoniłam gówniarza..
 Rafał: ma pani na broń pozwolenie?
matka: tak.  Dla bezpieczeństwa trzymam broń w pokoju.
Rafał:  a jak on się dokładniej nazywa?
matka: Dawid Herbaciński. Mieszka na   Stromej 31C/9.
Rafał: dziękujemy, to na razie wszystko.
matka: znajdźcie tego drania, który skrzywdził moją córkę..
Ania: obiecuję, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy.
matka: zawsze tak mówicie….
10:50.  Ania i Rafał nie zastali podejrzanego w domu. Obserwują okolicę jego zamieszkania.
Rafał: musimy przekonać  jakoś Justynę, żeby została.
Ania: dokładnie.  Tylko jak?
Rafał: przyjęcie niespodziankę?
Ania: słabe.  Ona może to inaczej odebrać.
Rafał: w sumie racja. Ale serenad pod jej oknem na pewno nie będę śpiewał.
Ania: a kto chciałby słuchać twojego wokalu?
Rafał: a kto  normalny chciałby z tobą  rozmawiać?
Ania: ty to robisz cały czas.
Rafał: Herbaciński jest.
Ania: widzę. Idziemy za nim.
Herbaciński ich zauważył  i rzucił się do ucieczki. Jedynym wyjściem było wbiec do klatki. Tak zrobił.  Drzwi się zamknęły nim komisarze zdążyli dojść do wspomnianej klatki.
 Ania: i co teraz?
Rafał: wyważam.
Ania: nie wariuj.  Zadzwońmy do kogoś.
Rafał:  to sobie dzwoń.
Ania: żebyś wiedział, że zadzwonię..
Rafał jednak znalazł w jednej z kieszeni wytrych. Otworzył drzwi.
Rafał:  bez tego urządzenia, w tej branży nie zajdziesz daleko..
Ania: stary nam zabronił tego używać.
Rafał: a kto tam się dowie. Idziemy.
Weszli. Ruszyli w kierunku czwartego   piętra.  Zapukali do drzwi. Nikt nie otwierał. Rafał otworzył je.  Wszedł z Anią do mieszkania.  Rozdzielili się. Wydawało się, że w ten sposób szybciej go znajdą. W pewnej chwili, mężczyzna rzucił się na Rafała. Komisarz obezwładnił go.
Rafał: policja.
Herbaciński: to wy nie jesteście od Białego?
Ania: nie. Prowadzimy śledztwo w sprawie śmierci Moniki Stefanowskiej.
Herbaciński: to Monika nie żyje?
Ania: nie żyje, a ty jesteś  głównym podejrzanym. Co robiłeś wczoraj po 19?
Herbaciński:  wczoraj około 18:30, umówiłem się z Moniką. Chcieliśmy sobie wszystko wyjaśnić.  W trakcie spotkania, pokłóciliśmy się i   wróciłem do domu. Gdybym nie wrócił, to może żyłaby w tej chwili..
Ania: a kto mógłby potwierdzić twoje alibi?
Herbaciński: drzewa w parku.
Rafał: w tym parku na Kozakiewicza, znaleziono Monikę. Spotkałeś się z nią tam?
Herbaciński: no tak.
Ania: to na chwilę obecną, wszystko. Nie wyjeżdżaj z miasta.
12:00. Komenda.
Ania: jest protokół z sekcji zwłok. Ofiara była w czwartym miesiącu ciąży.
Rafał:   będziemy musieli złożyć też wizytę w szpitalu.  Denatka była pielęgniarką.
Ania:  100 metrów od tego parku, znaleziono zakrwawiony nóż.  Były na nim ślady krwi Moniki Stefanowskiej.
Rafał: czyli tym nożem została zamordowana.
Tomek: dobrze, że jesteście.  Biały pojawił się w domu Herbacińskiego.
Ania: Rafał, rozdzielmy się. Ty pojedziesz do  byłego chłopaka ofiary, a ja do tego szpitala. Może się czegoś jeszcze dowiemy.
Rafał: jasne.
12:20. Mieszkanie Dawida Herbacińskiego.
Biały: słyszalem, że ta twoja dupa się przekręciła.
Herbaciński: zabiłeś ją.
Biały:   tego już mi nie dopiszesz do kartoteki.  Takiego brzydactwa nawet bym nie tknął. Kasa jest?
 Herbaciński:  jest.
 Mężczyzna wziął od niego kopertę i sprawdził jej zawartość.
Biały: co ty mi tu próbujesz wcisnąć?  Ta koperta jest pusta.
Herbaciński: nie mam jeszcze kasy.
Biały: jak się pożycza hajs, to trzeba oddać. Za  to, że masz mnie za idiotę, cię zajebię.
Wycelował w niego pistolet. Rafał, ukryty za ścianą, postanowił działać.
Rafał: nikogo nie zajebiesz. Pod ścianę.
Biały:  Wypieprzaj stąd!
Mówiąc to, przyłożył broń do głowy Herbacińskiemu.
Rafał: odłóż  broń!
Biały:  rzucaj broń i wypieprzaj.
Rafał rzucił broń.   Biały wytrącił mu ją z ręki. Wycelował w niego bronią.  Kazał  dać mu swoje kajdanki. Komisarz wykonał polecenie. Kolejnym  rozkazem było skucie się kajdankami. Rafał   skuł się i  Herbacińskiego kajdankami.  Drugą rękę, Rafał miał przywiązaną do rury, a Biały nastawił bombę i położył na szafce.
Biały: 120 sekund wam wystarczy?
12:26. Tymczasem Ania  dojechała do szpitala.
Ordynator:  szuka pani jakiejś sali?
Ania: nie. Jestem z policji. Prowadzę śledztwo w sprawie zabójstwa Moniki Stefanowskiej.
Ordynator:  może porozmawiamy w moim gabinecie?
Ania: dobrze.
Po chwili  byli już we wspomnianym  wcześniej gabinecie.
Ordynator: to ogromna dla  nas strata. Mimo młodego wieku, była jedną z najlepszych pielęgniarek.
Ania: a jak pan sądzi, kto mógłby stać za jej śmiercią?
Ordynator:  nie chcę nikogo oskarżać, ale wydaje mi się, że Ewa Aleksandrowska może mieć z tym coś wspólnego.   Ewa i Monika walczyły o  stanowisko zastępcy  ordynatora oddziału położniczego.  Ciągle się ze sobą kłóciły.
Ania:  a  gdzie  można znaleźć Ewę?
Ordynator:  Nie pojawiła się dzisiaj w pracy.
Ania:  a pod jakim adresem ona mieszka.
W tym samym czasie.
Rafał bardzo szybko uwolnił się  z kajdanek  i sznura. Postanowił  nie wzywać saperów, tylko samemu rozbroić bombę. Przyjrzał się jej uważnie. Zostało 10 sekund. Nadal nie miał stuprocentowej pewności, który kabelek przeciąć, gdyż  przecięcie nieprawidłowego, z pewnością doprowadzi do wybuchu.  Trzy sekundy. Przeciął kabel.   Udało się! Rozbroił kolejną bombę!  W trakcie jednego ze śledztw, został zakładnikiem  w trakcie napadu na bank. Napastnicy zamknęli wszystkich zakładników  w skarbcu, a następnie założyli bombę. Mógł  liczyć tylko na siebie.  Miał wtedy małe doświadczenie z bombami. Było bardzo mało czasu, na podjęcie decyzji.  Przeciął na ”chybił trafił”. Okazało się, że był to właściwy kabel.   Miał dużo szczęścia. Teraz też.    Zaraz po wypuszczeniu  zakładników na wolność, Ania zaproponowała mu, żeby został saperem, lecz on uznał, że to nie jest dla niego. Odrzucił wszystkie myśli i rozkuł Dawida Herbacińskiego.
Rafał: nic ci nie jest?
 Herbaciński: nic a nic.  Biały  uciekł.
Rafał: no uciekł, niestety. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało.
 13:30.  Komenda.
Ania: znowu wpakowałeś się w tarapaty.
Rafał: ale zwycięsko z nich wyszedłem.
Ania: już chyba nie pozwolę ci samemu działać, bo znowu ściągniesz na siebie jakieś kłopoty.
Rafał: Ty sama też na siebie je ściągałaś.
Tomek:  wysłaliśmy patrol  pod dom Ewy Aleksandrowskiej.
Ania: dzięki Tomek.
 c.d.n.

2 komentarze:

  1. Drogi Bezimienny. Ja już wcześniej znałam twój nowy adres. Zauważyłam, że masz profil na Blogspocie i tak doszłam po nitce do kłębka. Za komentarz dziękuję, ale ponieważ to była reklama bloga potraktowałam go jako spam i usunęłam po przeczytaniu... ;-) Zawsze tak robię. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz... Teraz, co do treści ostatniego scenka. No jest ciekawie nie powiem zaintrygowała ta cała akcja z Rafałem... Czekam na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No no. Trzeba przyznać,że chce się czytac;D super....
      kika1798.bloog.pl
      zapraszam na mojego nowego bloga. może znajdziecie tam coś i dla siebie^^

      Usuń