14:10. Szpital do którego przewieziono Elizę.
Aśka: co się stało?
Maciej: chyba widzisz ślepa blondyno! Ktoś próbował zabić moją córkę!
Aśka: proszę się uspokoić. W toku śledztwa ustaliliśmy na razie tyle, że Lubańscy są już poza podejrzeniem. Nie mają nic wspólnego z tą sprawą.
Magda: a ta opiekunka?
Aśka: rozmawialiśmy z nią, ale ona uparcie twierdzi, że to nie ona.
W tym momencie z sali reanimacyjnej wyszedł lekarz
Magda: doktorze, co z naszą córeczką?
Lekarz: nadal znajduje się w stanie krytycznym. Jedyne co można zrobić, to po prostu czekać.
Maciej: te wasze medyczne działania, to takie pierdolenie kotka za pomocą młotka! Ratujcie ją do cholery!
Wybiegł ze szpitala.
Magda: on strasznie to przeżywa.
Lekarz: sam to rozumiem. Niby jestem zawodowcem, ciężko jest mi na to patrzeć. Zatłukę tego kto zrobił to waszemu dziecku..
Sebastian: a moglibyśmy poprosić o dostęp do monitoringu?
Lekarz: myślę, że nie będzie z tym problemu.
15:45. Aśka przegląda kasetę z monitoringu.
Sebastian: masz coś?
Aśka: tak. O 13:33 ktoś wszedł do sali w której przebywała Elizka. Potem wyszedł stamtad 4 minuty później.
Sebastian: szlag. Czuję, że mógłby to powtórzyć. Musimy postawić kogoś do szpitala. Priorytetem.
Justyna: już to zrobiłam.
Aśka: dobra robota. A co z obserwacją pod domem opiekunki?
Justyna: nie wiem. Nikt się nie zgłasza na centralę.
Sebastian: dobra, Aśka. Pojadę tam, ty obejrzyj jeszcze raz nagranie z monitoringu, może coś zauważysz tym swoim ''sokolim okiem''.
Aśka: jasne.
16:10. Okolice posesji Agaty Tychmaniec
Seba właśnie dojechał. Ujrzał otwarty samochód Kamila. Podszedł bliżej. Ujrzał asystenta leżącego na tylnym siedzeniu.
Sebastian: Kamil, co ty za błazenadę odpieprzasz?! To nie czas na drzemki !
Kamil: wrócił fac..facet jakiś. Nie zdą.. żyłem nic zrobić. Otworzył drzwi, uderzył trzy razy moją głową o kierownicę i zawlekł na tylne siedzenie...
Sebastian: widziałeś, żeby wychodził?
Kamil: a skąd!
Sebastian zadzwonił po karetkę, gdyż Kamil mógł nawet wstrząsu mózgu doznać.
Kamil: nie trzeba, pogotowia..
Sebastian: Nie denerwuj mnie! Nie chcę nawet ryzykować twoim zdrowiem. Czekaj na karetkę, a ja idę do tej posesji. Daj mi swój pistolet.
Kamil: trzymaj.
Seba słyszał coraz głośniejsze krzyki z willi Agaty. Postanowił nie czekać ani chwili dłużej. Otworzył drzwi od domu i wszedł. Znajdowali się w salonie. Akurat był świadkiem jak jej facet ją uderzył. Gdy zobaczył Sebę, przyłożył Agacie broń do skroni.
Sebastian: zostaw ją!
Marek: bardzo chętnie - z przedziurawionym na wylot łbem!
Sebastian: ona nie jest ci niczego winna.
Marek: nie jest winna, nie jest winna?! To ona mnie wsypała! Gdzie masz te dragi suko?!
Agata: dałam im!
Marek: Posłuchaj mnie glino! Odrzuć tą pukawkę, teraz!
Seba odrzucił broń. Był w sytuacji bez wyjścia.
Marek: grzeczny pies. Teraz prowadź nas do swojego samochodu!
Musiał wykonać polecenie. Agata wiedziała, że był on jej jedyną nadzieją na ratunek, ale nic nie mogła wyczytać z jego oczu. Nie wiedziała czy ma plan, czy też działa spontanicznie. Właśnie mieli wsiadać do samochodu, a Marek się zagapił. Seba doskonale to wykorzystał. Wykręcił Markowi rękę w której trzymał broń. Marek usiłował bronić się drugą ręką, ale wskutek tego broń wypaliła. Pocisk trafił Agatę. Prosto w brzuch. Seba skuł mężczyznę, a po chwili przyjechało pogotowie.
Sebastian: doktorze, co z nią będzie?
Lekarz: to pan? Pan był dzisiaj w szpitalu.
Sebastian: widzę, że ma pan pamięć do twarzy. Co będzie z kobietą?
Lekarz: pocisk na szczęście tylko ją niegroźnie drasnął. A z pana kolegą wszystko w porządku. Nie ma wstrząsu mózgu, jednak dla bezpieczeństwa musimy przeprowadzić kilka badań. Niestety, ale muszę już jechać.
Sebastian: dobrze.
17:35. Komenda.
Stary: panie Sebastianie, można na słówko?
Sebastian: słucham.
Stary: słyszałem o pańskiej akcji pod domem tamtej opiekunki. Jestem z pana dumny.
Sebastian: dziękuję.
Stary: wszystko widziałem, jednak chciałem zobaczyć czy pan sobie poradzi. Dał pan radę, więc wysyłam pana w poniedziałek na szkolenie do Międzyzdrojów. Potem porozmawiamy o awansie. Pewnie zastanawia się pan, czemu od razu z tym awansem wyskoczyłem. To dzięki panu, udało się ustalić, że wasz były szef Wojciech Olejnicki stał za tworzeniem fałszywych dowodów przeciwko Justynie Woroneckiej. Proszę tylko nie mówić o tej rozmowie nikomu z wydziału.
Sebastian: nie powiem.
Bartek: o czym nie powiesz?
Stary: panie Bartoszu, wracać do papierów. Do widzenia.
Sebastian wrócił do biura.
Sebastian: dostrzegłaś coś jeszcze?
Aśka: udało mi się znaleźć ujęcie w którym widać jego twarz. Mówi ci to coś?
Sebastian: pokaż. Jasna cholera, wszystko jasne.
Aśka: co znowu?
Sebastian: chociaż czekaj, przybliż maksymalnie.
Aśka przybliżyła twarz sprawcy.
Sebastian: cholera, przecież to chłopak Marty Lubańskiej...
Aśka: faktycznie. W ogóle się nie odzywał w czasie rozmowy i na takiego speszonego wyglądał.
Sebastian: pamiętasz ten adres?
Aśka: Garnuszewskiego 6. Jedziemy!
18:15. Dom Lubańskich.
Akurat nikogo nie było. Tak bynajmniej wydawało się komisarzom. Akurat z drugiego piętra rozległa się rozmowa. Komisarze ukryli się za ścianą. W pomieszczeniu była Marta Lubańska ze swoim chłopakiem.
Grzegorz: to jaki film sobie oglądniemy?
Marta: najpierw musimy wypić za nasz sukces... Za tą małą Krzywińską, która dogorywa pod rurkami.
Grzegorz: genialny pomysł miałaś. Dwa tygodnie w tamtej szopie za domem ją trzymaliśmy, a potem do tego lasu. Lepiej bym tego nie wymyślił...
Marta: a ty się genialnie wywiązałeś z powierzonego zadania. Trzymaj tu 4000 zł - to twoja dola.
Grzegorz: Ten debil zasłużył na to cierpienie..
Marta: dokładnie. Co on sobie myślał, że co? Że przyjdzie z kwiatkami to ja o tym tak łatwo zapomnę ?
Aśka: wszystko słyszeliśmy. Pójdziecie z nami.
Grzegorz: on zasłużył na to. Zasłużył !!
Sebastian: a wy zasłużyliście na długą odsiadkę.
Wyrok:
Grzegorz Zalewiński za uprowadzenie i brutalne pobicie Elizy Krzywińskiej oraz usiłowanie jej zabójstwa został skazany na 12 lat pozbawienia wolności.
Marta Lubańska za zlecenie uprowadzenia, pobicia i usiłowania zabójstwa Elizy Krzywińskiej odsiaduje karę 10 lat więzienia.
Marek Walerowicz za posiadanie znacznej ilości narkotyków, wzięcie i postrzelenie zakładnika oraz napaść na policjanta został skazany na 7 lat pozbawienia wolności.
Eliza Krzywińska wróciła do zdrowia po dwóch miesiącach śpiączki.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz