poniedziałek, 24 grudnia 2012

Od przeszłości nie uciekniesz II


13:00. Po powiadomieniu rodziców zabitej dziewczyny o śmierci córki, Rafał wrócił właśnie na komendę.
Od uprowadzenia Anki minęły niecałe trzy godziny.  Wychodzi więc na to, że Ania znowu   nie postąpiła rozsądnie. Bagatelizowała te groźby, a teraz została uprowadzona.
Rafał:  Justyna, widziałaś gdzieś Anię?
Justyna: to ona nie  jechała z tobą powiadomić  rodziców tamtej dziewczyny o jej śmierci?
Rafał: nie.  Byliśmy na miejscu zbrodni.  Ten świr  zostawił wiadomość do Anki, że będzie następna. Chciałem jechać z nią powiadomić rodzinę ofiary, ale powiedziała, że chce być sama i już.
Justyna: czyś ty na głowę upadł ?!  On mógł ją obserwować! Mógł wykorzystać okazję do cholery !
Rafał: nie mogłem tego przewidzieć do cholery!
Justyna: trzeba było wziąć pod uwagę każdą ewentualność ! Czy wam facetom, tak trudno przychodzi myślenie?!
Rafał: to co proponujesz, panno mądralińska?
Justyna: przede wszystkim -  musimy wrócić  na miejsce zbrodni.   Sprawdzić okolicę, znaleźć coś, cokolwiek !
 Rafał: to pakuj zwłoki i jedziemy.
13:35.  Justyna z Rafałem wracają na miejsce zbrodni. Liczą na to, że znajdą jakikolwiek ślad Ani.
Justyna: w którym  miejscu się mniej więcej rozstaliście?
Rafał: tam na wprost przy tym drzewie, leżała ofiara, to Ania przeszła jakieś 30 kroków w tamtym kierunku. Tam się rozstaliśmy.
Justyna: no to na co czekasz, idziemy!
Ruszyli w odpowiednim kierunku. Po chwili  byli w miejscu gdzie Ania  z Rafałem ostatnio się widzieli.
Rafał: to tu.
Justyna: dobra. Ja idę prosto, ty sprawdź tamte krzaczory.
Rafał: niechaj będzie.
 Rozdzielili się.  Po chwili  słychać było tylko krzyk.
Justyna: Rafał!!
Rafał: co jest?
Justyna: widzisz chyba, nie?! Broń i zakrwawiony łom.
Rafał: kurwa mać...
Justyna: musimy dać to do laboratorium. Może będą jakieś  odciski.
Rafał: oby.
14:45. Justyna z Rafałem zrezygnowani wrócili na komendę.
Justyna: tylko kto to mógłby być...?
Rafał: a skąd mogę wiedzieć?
Justyna: skojarz coś...
Rafał: ty... to jest myśl...
Justyna: co żeś znowu wymyślił?
Rafał: sprawdźmy jej dom. Może coś tam znajdziemy.
Justyna: obyś miał rację...
15:40. Dom Ani.
 Justyna: od czego zaczynamy?
Rafał:  ty góra, ja dół..
Justyna:  jasne..
Znowu się rozdzielili. W sumie mogliby tym samym więcej znaleźć.  Rafał sprawdził łazienkę, nic nie znalazł. Przeczuwał, że tak będzie, ale uważał, że lepiej sprawdzić każde pomieszczenie. Ruszył w kierunku salonu. W rogu znalazł jakiś segregator. Otworzył go. Znajdowało się tam pełno listów miłosnych. Wyciągnął wszystkie na stół i zaczął czytać.  Treści tych listów były dokładnie takie:
''Będziesz tylko moja....'' ,  '' Nigdy cię nie opuszczę'' , ''Kochaj tylko mnie...'',  '' Nie uciekniesz przed  naszą miłością ''. Pozostałe były podobnej treści.  Szedł na strych, bowiem tam znajdowała się Justyna.  Kątem oka zobaczył cień broni.  Wiedział co się święci. Złapał Justynę od tyłu. Nie spodziewała się ona tego, więc  uderzyła go łokciem w brzuch, na to on podstawił jej nogę.  Kobieta upadła i wtedy padł strzał.
Justyna: Rafał! Ty pieprzony idioto...! Chciałeś, żebym dostała zawału?!
Rafał: ten świr celował do ciebie.
Justyna: no to goń go!
Rafał: teraz to już nie ma sensu. Znalazłaś coś?
Justyna: nic szczególnego.
Rafał: ja znalazłem pełno listów miłosnych, które przyszły w ostatnim czasie.
Justyna: chcesz powiedzieć, że to porwanie może mieć podłoże prywatne?
Rafał: tak sądzę.
Justyna: to nam trochę komplikuje sprawę.
 W tej samej chwili zadzwonił telefon Rafała.
- Halo?
-  Mam waszą przyjaciółkę.
- Wypuść ją skurwielu, rozumiesz?!
- hola, hola.  Niczego od was nie chcę. Chcę tylko, żebyście nam nie przeszkadzali.  Chcę, żebyście nie blokowali nam drogi do wspólnego szczęścia.. Niedługo się z nią zabawię...
- Wypuść ją, co ci ona winna?
- Jak już powiedziałem, chcę spędzić z nią resztę życia. Nie przeszkodzicie mi w tym !
Rozłączył się.
Justyna: dzwoniłam do Kamila.  Niestety nie udało się go namierzyć.
Rafał: szlag by to wszystko trafił!
Rzucił wazonem o ścianę, który był pod jego ręką.
Justyna: skojarz coś. Człowieku..
Rafał:  zaraz. Już wiem!
Justyna: mów.
Rafał: trzy lata temu do Anki przystawiał się jakiś kolo.   Śpiewał serenady pod jej domem, nachodził ją na komendzie. Aż w końcu poszła do sądu o zakaz zbliżania się.  Przystali na to .  Potem zniknął z jej życia, ale najwidoczniej powrócił...
Justyna: a pamiętasz jak się on nazywał?
Rafał: gdzieś miałem zapisane... czekaj. Tadeusz Racławiecki.
Justyna:  on wcześniej chyba nie był karany?
Rafał: nie. Chodził cały czas po ulicach.
Justyna:  zaraz, a jak nazywała się jego matka?
Rafał: Brygida Racławiecka.   Nachodziła Ankę, żeby cofnęła ten zakaz zbliżania się.
Justyna: będziemy musieli z nią pogadać. Wiem nawet gdzie ona mieszka.
Rafał: to świetnie, jedziemy.
16:10. Dom Brygidy Racławieckiej.  Komisarze liczą, że wie ona gdzie jej syn mógłby przetrzymywać Ankę.
 Brygida: czego tu? Nie widzicie, żem zajęta?
Rafał: jesteśmy z policji.  Pani jest matką Tadeusza Racławieckiego?
Brygida: tak. A co znowu zrobił?
Rafał: zabił kobietę, a potem uprowadził naszą koleżankę.[ pokazał zdjęcie Anki]
Brygida:  a, kojarzę tą. Trzeba było odwzajemnić jego uczucia, a nie  bawić się nimi.
Justyna: wie pani, gdzie moglibyśmy znaleźć  pani syna? To bardzo ważne.
Brygida:   miał kiedyś domek letniskowy  na Wilhelma. Może tam są...
Rafał: zna pani dokładny adres?
Brygida: Wilhelma  283.
Rafał: dziękujemy, to wszystko..
Brygida: proszę.
17:30.  Domek letniskowy, w którym najprawdopodbniej przetrzymywana jest Anka.
Tadeusz:  Nie chciałaś mojej miłości... Co ze mną było wtedy nie tak? Odpowiedz!
Ania: bo jesteś pieprzonym świrem!
Tadeusz: ja cię kocham, rozumiesz?! Kocham!
Ania: idź się lecz, człowieku..
Tadeusz przed nią uklęknął.
Tadeusz: wyjdziesz za mnie?
Ania: ty jesteś chory, zostaw mnie!
 To go rozwścieczyło. Rzucił się na nią i zaczął zdzierać  z niej ubrania. Wtedy komisarze wkroczyli.
Justyna: zostaw ją!
Tadeusz zszedł z Anki. Rafał go skuł.
Tadeusz: Aniu, ja cię kocham! Aresztuj tą łysą małpę, proszę! Już zawsze będziemy razem, obiecuję!  Daj mi szansę, Aniu! Aniu!!
Rafał: spokój tam!
Justyna: Ania, wszystko w porządku?
Ania: tak... Świr pieprzony...
Tadeusz: Aniu, dlaczego? Dlaczego mnie ranisz, Aniu ?!
Rafał: spokój, powiedziałem!  Halo, przyślijcie mi radiowóz na Wilhelma 283. Ok, dzięki, czekam.
Ania: zabierzcie mnie stąd, proszę...
                                         Wyrok:
Sąd uznał że Tadeusz Racławiecki w czasie popełnianych przestępstw był niepoczytalny i zadecydował o przymusowym umieszczeniu w szpitalu psychiatrycznym na zamkniętym oddziale.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz